wtorek, 6 sierpnia 2013

14.

…natychmiast otworzyłam oczy, lekko odsunęłam głowę od Marcina i już miałam zwrócić mu uwagę, ale nie zdążyłam, ponieważ pocałował mnie, a jego dłoń wróciła ponownie na moje plecy.
Wiem, że pozwalałam sobie na takie pocałunki. Na bardzo namiętne pocałunki i bardzo namiętny dotyk, ale nie chciałam jeszcze przeżyć swojego „pierwszego razu”. Wiedziałam, że chcę to zrobić właśnie z nim. Z Marcinem. Z chłopakiem, którego kocham. Z chłopakiem, z którym chcę spędzić resztę swojego życia. Ale jeszcze nie teraz, jeszcze nie dziś. I miałam nadzieję, że Marcin nie będzie na to nalegał. Po chwili jego ręka znowu znalazła się w nieodpowiednim miejscu, ale znowu nie zareagowałam, bo Marcin złożył niesamowity, namiętny pocałunek na moich ustach. Teraz to nimi właśnie się zajmował. Wykonywał coraz bardziej odważne ruchy. Jego ręce znalazły się pod moją bluzką. Już chciał się jej pozbyć, ale mu na to nie pozwoliłam. Oburzona oderwałam się od niego i krzyknęłam:
- Co ty wyprawiasz?
- Kocham Cię i to chyba normalne, że chcę pójść z tobą do łóżka?!
W tamtej chwili nie poznawałam go. To nie był mój Marcin. To nie był chłopak, którego znam i w którym się zakochałam.
- Ale ja tego nie chcę. Jeszcze jest na to za wcześnie. – starałam się mówić to najspokojniej jak się da, ale mi to nie wychodziło.
Odsunęłam się od niego i podeszłam do okna. Wyglądając przez nie powiedziałam:
- Miałam nadzieję, że poczekasz razem ze mną na odpowiedni moment.
- Czekałem i właśnie teraz jest ten moment – podszedł do mnie objął mnie w pasie, i zaczął całować po szyi
Odepchnęłam go i stanęłam naprzeciwko niego, w ‘’ bezpiecznej’’ odległości.
- To nie jest odpowiedni moment! Ja mam dopiero 16 lat! – oburzyłam się, a Marcin zaczął się ze mnie śmiać
- Dziewczynki w twoim wieku już dawno mają to za sobą. – uśmiechnął się ironicznie
Wiedziałam, że takie są teraz czasy, że ludzie w moim wieku już to robili. Ale ja tak nie chcę. Ja to zrobię dopiero wtedy, kiedy będę na to gotowa.
Naszą kłótnię przerwał głos mamy dobiegający z dołu:
- Kochanie, możesz na chwilkę tutaj przyjść?
- Tak, jasne, zaraz przyjdę.
Od razu pomyślałam sobie, że usłyszała naszą kłótnię. Ale miałam nadzieję, ze tak nie jest.
- Lepiej będzie jak już pójdziesz – powiedziałam zdenerwowanym głosem do Marcina
Ten spojrzał na mnie, po czym odwrócił wzrok i westchnął.
- Przepraszam Cię, Kochanie wybacz mi, ja nie wiem co we mnie wstąpiło.
- Nie chce Cię znać, rozumiesz? Jesteś totalną pomyłką, idź sobie! Słyszysz?
- Skarbie…
- Żadne skarbie, z nami koniec. Żegnam. – dalej stał i patrzył na mnie
Po chwili, kiedy Marcin dalej nie reagował, zeszłam na dół, do mamy. Usłyszałam jego kroki za sobą.
- Co chciałaś, mamo?
- Dzwoniła Justyna… - przerwała, kiedy zobaczyła Marcina
- Marcin już wychodzi. - powiedziałam
- Naprawdę? Może zostań jeszcze?
- Przepraszam, ale nie mogę. – powiedział,
Po czym zwrócił się do mnie całując mnie w czoło, nie chciałam robić scen, więc nie odsunęłam się. Gdybym to zrobiła, to mama od razu zaczęła by swoje ‘’śledztwo’’ na temat tego, co się stało między nami. A tego nie chciałam.
- Zadzwonię do Ciebie, skarbie. Do widzenia.
- Do widzenia. –odpowiedziała mama
Kiedy Marcin już wyszedł powiedziała:
- Cudowny chłopak, ale on Cię kocha.
Po tym co usłyszałam, oczy mi się zaszkliły i żeby się nie rozpłakać przy mamie odwróciłam się. Kiedy już się uspokoiłam, zapytałam:
- I co chciała Justyna?
- No właśnie, zaraz tutaj będzie.
- Poważnie? – ucieszyłam się, mama skinęła głową
- Będzie u nas przez tydzień
- To świetnie!
Justyna to moja kuzynka. Jest ode mnie dwa lata starsza i świetnie się dogadujemy. Mieszka 300 km od nas. Jej mama, czyli moja ciocia nie żyje 2 lata. Po jej śmierci, moja kuzynka mieszkała ze swym tatą, ale nie dogadywała się z nim. Były wieczne kłótnie, afery o jakieś głupoty. Dlatego zaraz po swojej 18 wyprowadziła się i mieszka teraz sama.
Niecierpliwiłam się, kiedy ona wreszcie przyjedzie. Po 10 minutach oczekiwania wreszcie usłyszałam dzwonek do drzwi. Mama szybko poszła do przedpokoju, aby otworzyć, a ja pobiegłam za nią. W drzwiach nie zobaczyłyśmy Justyny, tylko mojego tatę. W ręce trzymał walizkę. Obie byłyśmy tym zaskoczone
- Co ty tu robisz? Nie powinieneś być teraz w pracy? – zapytała mama
- Miałem dzisiaj wolne, przemyślałem wszystko i postanowiłem się wyprowadzić.
Nie mogłam uwierzyć w to co słyszę. Mama przyjęła to do wiadomości z dużym spokojem.
- Przecież nie macie jeszcze rozwodu! – krzyknęłam, kiedy szliśmy do sypialni rodziców – mamo, no powiedz cos! Dlaczego milczysz?
Nie rozumiałam tego. Przecież tata miał się wyprowadzić dopiero po rozwodzie.
- No powiedz jej. Taki z Ciebie dobry mąż i ojciec no to się teraz wytłumacz. – powiedziała, kiedy tata zaczął pakować swoje rzeczy
Tata spojrzał na moją mamę. Miałam wrażenie, że chce ją prosić, aby go wyręczyła. Mama zaprzeczyła, a tata usiadł koło mnie. Złapał mnie za rękę. Uwolniłam się z jego silnego uścisku i zapytałam:
- Czy wy do cholery możecie mi powiedzieć o co w tym wszystkim chodzi? - mama spojrzała na mnie karcącym wzrokiem
- Kochanie… - zaczął tata – stało się coś, przez co ja muszę się wyprowadzić, nie ma innego wyjścia – Ja…
Widziałam w jego oczach z jakim trudem mu przychodzi wypowiedzenie tego, ale ja dalej nie wiedziałam o co chodzi. W końcu przerwała mu mama:
- Ojciec ma dziecko z inną kobietą.
Spodziewałam się, że to coś poważnego, ale nigdy bym nie powiedziała, że tata może zdradzić moją mamę.
- Słucham? To chyba są jakieś pieprzone żarty!
Nie zwracałam już uwagi na słowa. Byłam strasznie wściekła. Najpierw kłótnia i rozstanie z Marcinem, a teraz to.
- Niestety nie, kochanie. Za 2 miesiące urodzi mi się córka.
- Nienawidzę Cię! Nie chcę Cię już więcej oglądać, rozumiesz?
- Asiu, poczekaj. – zatrzymał mnie tata – ale ja nie jestem już z tą kobietą, łączy nas tylko dziecko, rozumiesz? Przepraszam, nie chciałem, żeby tak wyszło
- Łączy was tylko dziecko, rozumiem. Czyli ja też jestem dla Ciebie TYLKO DZIECKIEM?! Nic dla Ciebie nie znaczę? Ani ja ani mama? Tyle lat byliście ze sobą! – byłam oburzona, łzy zaczęły spływać mi po policzkach
Mama wyszła z pokoju. Nie chciała abym widziała jej smutek i rozczarowanie. Nie udało jej się to. Widziałam jej łzy. Mimo to dalej nie dawałam za wygraną. Postanowiłam, że nie odpuszczę, tata musi się wytłumaczyć, jeżeli to w ogóle możliwe.
- Oczywiście, że ty i mama macie dla mnie wielkie znaczenie. Kocham was. I ciebie i mamę. Ja chciałbym odbudować wszystko, co zrujnowałem, ale mama niestety nie daje mi takiej szansy.
- A dziwisz jej się? Myślałeś, że przyjdziesz do domu powiesz, że ją zdradziłeś, a ona powie „ To nic kochanie, wróć do domu i niech będzie tak jak było przedtem” ? Jeżeli tak, no to jesteś nienormalny.
Po tych słowach weszła mama. Widać było, że płakała. Dalej w jej oczach pojawiały się łzy.
- Miej trochę szacunku do ojca. Stało się to, co się stało, ale on dalej jest twoim ojcem. – powiedziała
- Szacunku? Jakiego szacunku do cholery?!
Jak mogłam mieć szacunek do kogoś, kto nie szanuje własnej rodziny? To niedorzeczne!
- jeszcze raz was przepraszam za wszystko. Już nie wiem, co mam powiedzieć. Przecież lubisz dzieci, zawsze chciałaś mieć rodzeństwo…
Przerwałam mu:
- No ty chyba sobie żartujesz. Nie wiem czy widzisz różnicę, ale chciałam aby to mama była tą, która urodziłaby to dziecko.
- Wiem, masz racje. Ale mam nadzieję, że będziesz chciała poznać swoją siostrę…
- Jeżeli myślisz, że będę niańczyła twojego bachora to się grubo mylisz – krzyknęłam, policzki miałam coraz bardziej wilgotne
Szybko wybiegłam zapłakana z domu i ruszyłam w stronę parku. Na drodze stanęła mi Justyna.
- Jezus Maria, kochanie co się stało? – podbiegła do mnie
Cieszyłam się, że ją spotkałam. Zawsze mogłam z nią porozmawiać na każdy temat. Wiedziałam ze mogę na nią liczyć. Potrzebowałam teraz się wyżalić, a ona była najlepszym obiektem do tego.
- Chodź do parku. Usiądziemy sobie i na spokojnie mi wszystko opowiesz.

Usiadłyśmy na pierwszej lepszej ławce. Opowiedziałam jej najpierw o Marcinie, a później o tym, co zrobił mój ojciec. Tak, ojciec, już nie zasługuje na to, aby mówić do niego ‘’tato’’.  

_______________________________________________________
Co o tym myślicie? Podoba wam się? Mam nadzieję że tak ;))
No to do następnego ;) 

5 komentarzy:

  1. Świeetne <3 uwielbiam to opowiaddanie :-*

    OdpowiedzUsuń
  2. Świeetne <3 uwielbiam to opowiaddanie :-*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Przeczytałam tylko ten rozdział i fajnie piszesz! :D naprawdę :)

    Zapraszam do mnie, również piszę :
    http://lucygraff.blogspot.com/
    http://trzy-kamyki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny blog! Zapraszam do siebie. :)

    OdpowiedzUsuń