sobota, 17 sierpnia 2013

Podjęłam decyzję.

Zawieszam bloga. Nie wiem na jak długo, ale muszę to zrobić. Może dzięki tej przerwie będę miała nowe pomysły, nie wiem, okaże się.
Pewnie zawieszając bloga stracę moich czytelników, których i tak jest niewiele, ale muszę to zrobić. PRZEPRASZAM.

czwartek, 15 sierpnia 2013

16.

Mam dla was kolejną bardzo ważną wiadomość pod rozdziałem, proszę, zajrzyjcie ;)


Obudziły mnie wibracje mojego telefonu. Spojrzałam na godzinę - 10.05. Z niechęcią otworzyłam moje oczy i wzięłam telefon do ręki. Okazało się, że dostałam sms'a. Od Marcina. Na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Kliknęłam "Odczytaj wiadomość"

"Cześć skarbie, mam nadzieję, że Cię nie obudziłem :) Znajdziesz dzisiaj chwilkę czasu dla mnie? Chciałbym z Tobą pogadać"

Na wiadomość o spotkaniu z nim uśmiechnęłam się jeszcze szerzej. Szybko odpisałam mu krótkie:

"Kiedy tylko zechcesz :)"

I w trybie natychmiastowym wstałam z łóżka. Ruszyłam do łazienki, żeby się trochę odświeżyć. Spójrzcie tylko jak jedna wiadomość potrafi pobudzić do życia. Umyłam twarz i nałożyłam lekki makijaż, po czym mój telefon znowu zawibrował.

"To może w parku za dwie godziny? ;) Tęsknię ;*"

Znowu uśmiechnęłam się do ekranu mojego telefonu i odpisałam:

"Pasuje mi ;)"

Ubrałam się i zeszłam na dół w celu przyszykowania sobie czegoś do jedzenia. Dopiero w tej chwili dotarło do mnie, że znajduje się tam Justyna, z którą wczoraj miałam "lekkie starcie" Najchętniej wróciłabym się do mojego pokoju, ale chyba już za późno. Chyba mnie usłyszała. A po za tym, to prędzej, czy później i tak bym musiała z nią pogadać. 
- Cześć! - krzyknęła rozradowana Justyna
- Hej - odpowiedziałam bez entuzjazmu
Dalej miałam do niej wielki żal. Może nie powinnam. Może chciała mnie chronić? Sama już nie wiem. 
- Aśka, no dalej będziesz się na mnie gniewać? - zapytała - Przepraszam - dalej milczałam. Wyjęłam miskę i nasypałam do niej płatków - nie powiedziałam Ci dlatego, że myślałam, że tak będzie lepiej - ciągnęła dalej, zalałam płatki zimnym mlekiem - przepraszam Cię jeszcze raz, nie wiem co mam jeszcze zrobić - odstawiłam mleko do lodówki - myślałam, że po prostu lepiej będzie jeżeli dowiesz się od rodziców - wzięłam mój posiłek i poszłam do jadalni, zaczęłam jeść - myślałam, że będzie najlepiej jak dowiesz się tego... - tutaj jej przerwałam
- ... ostatnia?! No tak przecież to nic ważnego. W sumie to mogłam się w ogóle nie dowiedzieć! - wybuchłam, nie dałam rady opanować emocji, zauważyłam, jak Justyna spuszcza głowę, a oczy ma już pełne łez, zrobiło mi się jej żal, w końcu nie jestem jakimś potworem, który nie reaguje na ludzkie łzy
- Jeszcze raz Cię bardzo przepraszam - mówiła przez łzy, których już nawet nie powstrzymywała - ja.... - z hukiem odłożyłam łyżkę do miski i podbiegłam do niej, mocno ją przytuliłam
- Nie przepraszaj mnie już... - wyszeptałam - to ja powinnam Cię przeprosić - teraz już i ja uroniłam kilka łez - wiem, że chciałaś dla mnie dobrze
Trwałyśmy w tym uścisku dłuższą chwilę, kiedy się zorientowałam że jest już 11.40. 
- Wiesz co, ja muszę wyjść. - spojrzałam na nią pytająco
- Idź. Przecież masz swoje sprawy - uśmiechnęła się - Ale wieczorem pogadamy, prawda? - zapytała, zaśmiałam się 
- Jasne, że tak - pocałowałam ją w policzek i ruszyłam do wyjścia
Ubrałam buty i kierowałam się do wyjścia, kiedy usłyszałam głos Justyny:
- Powodzenia! - powiedziała z uśmiechem na ustach, odpowiedziałam jej tym samym i wyszłam.
Po 15 minutach byłam już w parku. Zdążyłam usiąść na ławce, kiedy usłyszałam znajomy głos, mój ulubiony głos. 
- Hej skarbie! - odwróciłam się i ujrzałam mojego chłopaka, jak to pięknie brzmi 
- Hej! - odpowiedziałam i się do niego przytuliłam
- Idziemy na kawe? - zapytał
- Jasne - odpowiedziałam
Ruszyliśmy trzymając się za ręce, w stronę kawiarni. Po chwili siedzieliśmy już czekając na zamówienie.
- O czym chciałeś pogadać? - zapytałam
Marcin nagle spoważniał. Spuścił wzrok. Milczał. Nie wiedziałam o co chodzi. Bałam się, że coś się stało. Że coś może się stać. Że musimy się rozstać, albo coś jeszcze gorszego. Różne myśli kłębiły mi się w głowie. Po chwili usłyszałam ten przepiękny głos, który lekko drżał.
- Mam nadzieję, że to nic poważnego... - moja mina zbladła, zaczęłam się jeszcze bardziej martwić - ale... nie obraź się na mnie, wiem, że możesz nie chcieć o tym rozmawiać... - zacinał się, ta sytuacja zamiast się rozjaśniać, była jeszcze większą zagadką - wczoraj jak już się pożegnaliśmy...- znowu przerwa, widziałam ja ciężko jest mu to wszystko ubrać w słowa, ale ja byłam ciekawa co ma mi do powiedzenia, cierpliwie czekałam - ja nie poszedłem od razu do domu, chwilę jeszcze stałem przed twoim domem... .... po prostu ja nie mogłem uwierzyć w to, że znowu Cię mam, byłem taki cholernie szczęśliwy, nie spuszczałem z Ciebie wzroku, cały czas Ci się przyglądałem... - teraz to już kompletnie nie wiedziałam o co mu chodzi, ale postanowiłam mu nie przerywać, dalej słuchałam - wiem... ... że minęłaś się wczoraj z twoim tatą w drzwiach i...- teraz już wiedziałam do czego zmierza - po prostu ja się o Ciebie martwię i chciałbym wiedzieć co się stało - spojrzał mi głęboko w oczy i oczekiwał na moją odpowiedź, westchnęłam ciężko
- Mój tata... - teraz to ja się zacięłam, spuściłam wzrok a moje oczy zaszkliły się, poczułam dłoń Marcina na swojej, może to dziwne, ale trochę mnie to uspokoiło - ... on nas zdradził, rozumiesz? Niedługo urodzi mu się dzieciak. - nie wytrzymałam, zaczęłam płakać
Marcin przesiadł się koło mnie i mocno przytulił. Uspokajał mnie głaszcząc moje plecy i składając delikatne pocałunki na mojej głowie. Płakałam prosto w jego koszulkę, już wilgotną od moich łez. Dopiero przy nim emocje wzięły górę. Wcześniej starałam się to wszystko trzymać w sobie. Ale teraz poczułam, że mogę się wygadać, wypłakać. Wiem, że jestem przy tej właściwej osobie. Przy osobie, która mnie wysłucha, wesprze, pomoże, kiedy będę tego potrzebowała, a przede wszystkim nie wykorzysta tego co powiedziałam przeciwko mnie, nikomu nie zdradzi moich słów. W tamtej chwili zrozumiałam, że to Marcin jest tym jednym jedynym na całe życie. Może to śmieszne, bo przecież mam dopiero 16 lat, ale ja już byłam tego pewna. Jestem pewna Marcina. Kocham go. 



________________________________________________

I jest ;) Nie tak wyobrażałam sobie ten rozdział, ale niech będzie. 
Podoba się? Mam nadzieję, że tak. :) 
Ostatnio coraz bardziej brakuje mi pomysłów i zastanawiam się nad zaprzestaniem, przynajmniej na jakiś czas.
Nie chciałabym kończyć pisać, bo naprawdę sprawia mi to wielką przyjemność, ale jak brak weny, to już nie jest tak kolorowo. 
Prawdopodobnie zawieszę bloga na jakiś czas, nie wiem na jak długo, nie wiem czy już po tym rozdziale, czy uda mi się jeszcze coś napisać. Ale chyba mnie rozumiecie? Bo wydaje mi się, ze lepiej zrobić sobie przerwę i później powrócić z nowymi, lepszymi pomysłami niż pisać jakieś głupoty, które w ogóle nie mają sensu. Co o tym myślicie?

Aha i jeszcze jedno: Jak zauważyliście, zmieniłam czcionkę, mam nadzieję, że lepiej będzie się czytało ;)

Komentujcie, Obserwujcie, jak zawsze z resztą ;)
Mam nadzieje, ze do zobaczenia ;)

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

15.

        PROSZĘ PRZECZYTAJ NOTKĘ POD ROZDZIAŁEM TO DLA MNIE 
NAPRAWDĘ WAŻNE! 
DZIĘKUJĘ :)


Opowiedziałam jej wszystko ze szczegółami co działo się kilka minut temu. W tej chwili była jedyną osobą, której mogłam się zwierzyć. Może to brzmi śmiesznie, ale tak właściwie to jak ma brzmieć? Zwierzam się kuzynce której nie widziałam 2 lata. My mieliśmy swoje życie, a Justyna swoje. Mówiąc " MY " mam na myśli mnie, mamę i tatę, wtedy jeszcze kochającą się rodzinkę, a dziś trzy całkiem inne osoby. 
Ale wtedy to nie miało znaczenia. Nie miał znaczenia ten czas, bardzo długi czas. Musiałam się wygadać. 
Cała zapłakana czekałam na reakcję mojej kuzynki. Nie musiałam długo czekać bo zaraz po ostatnich wypowiedzianych przeze mnie słowach usłyszałam cichy, delikatny głos Justyny. Jednak nic nie usłyszałam. 
W tej chwili uświadomiłam sobie, co oznaczała ta cisza. Podniosłam wzrok i odsunęłam się trochę od niej.
- Wiedziałaś, prawda?
- Tak... Wiedziałam
- To dlaczego do mnie nie zadzwoniłaś? Dlaczego mi nie powiedziałaś? Wszyscy wiedzieli, tylko nie ja! Jesteś taka sama jak cała moja rodzina! - krzyknęłam i pobiegłam w stronę centrum miasta. W tle usłyszałam tylko wykrzyczane moje imię przez Justynę. Nie brałam tego pod uwagę, biegłam dalej. Zaufałam jej. Opowiedziałam jej wszystko, a ona tak tego słuchała, po czym oznajmiła że już to wszystko wie. Nienawidziłam w tamtej chwili całej mojej rodziny. Ojca za to, że zdradził nie tylko moją mamę, ale tez i mnie. Do mamy miałam żal o to, że mi nie powiedziała, być może chciała mnie chronić, ale wtedy tak o tym nie myślałam. A Justyna? - sami już wiecie. Zastanawiało mnie tylko to, skąd wiedziała. Czyżby mama do niej dzwoniła i się zwierzała? Nie sądzę. 
Idąc przez miasto rozmyślałam tak o tej całej sytuacji. Nie patrzyłam gdzie idę, błąkałam się po mieście co chwilę wycierając łzy z moich policzków, aż w końcu na kogoś wpadłam.
- Boże, Asiu co ty tu robisz? Co się stało? Płaczesz przeze mnie? - Nie musiałam spoglądać na twarz, wystarczyło, że usłyszałam jego przepiękny głos, głos Marcina, nic nie odpowiedziałam - Przepraszam - zaczęłam jeszcze bardziej płakać, wtuliłam się w niego dalej nic nie mówiąc - co się stało?
Spojrzałam na niego zapłakanymi oczami, ten wytarł opuszkami palców moje policzki mokre od łez. 
- Chodźmy do kawiarni, ciastko i kawa na pewno Ci pomogą. - posłał mi uśmiech i delikatnie pociągnął mnie w kierunku kawiarni. Sama nie wiem, dlaczego mu uległam po tym co działo się u mnie w domu. Nie potrafiłam sprzeciwić sie mu. Chociaż w głębi serca czułam do niego urazę.
Po 15 minutach siedzieliśmy już przy kawie latte i przepysznym ciastku Marcin miał rację - pomogło. Czułam się lepiej. Siedzieliśmy tak milcząc. Aż w końcu Usłyszałam zniewalający głos Marcina. Głos, dzięki któremu nogi miałam jak z waty.
- Powiesz mi co się stało? - Spuściła wzrok na kawę, tak jakby było coś tam niezwykle interesującego. - Jeżeli nie chcesz to nie mów. Nie będę naciskał. Ale Chciałby, abyś mnie teraz wysłuchała. - Podniosłam głowę tak, abym mogła spojrzeć w jego przepiękne błękitne oczy. - Ja... Chciałbym... - Nie potrafił ubrać w słowa tego, co chciał mi przekazać - Po prostu bardzo Cię chcę przeprosić za moje zachowanie, no wiesz... to u Ciebie... - opuścił głowę, a na jego policzki wkradł się bladoróżowy rumieniec... zaraz, zaraz Marcin się zarumienił? - jest mi na prawdę strasznie głupio... po prostu poniosło mnie - przyglądałam mu się, słuchając z zaciekawieniem jego słów, po chwili spojrzał mi głęboko w oczy - Jesteś prześliczna, a ja... ...ja po prostu się w tobie zakochałem i kiedy już było tak pięknie... to oczywiście musiałem to spieprzyć - znowu jego wzrok powędrował  w stronę podłogi - Zawsze muszę wszystko zepsuć... -i nagle wszystkie złe wspomnienia z Marcinem tak nagle uciekły z mojej głowy, liczyła się tylko ta chwila. 
Było mi szkoda Marcina. W tamtej chwili poczułam, że mogę mu zaufać. Postanowiłam, że dam mu jeszcze jedną szansę... Ostatnią szansę. I jestem pewna, ze Marcin ją wykorzysta.
Dotknęłam jego dłoni moją, lekko ją głaszcząc. Marcin zwrócił swój wzrok na moją twarz. Uśmiechnęłam się i po chwili mogłam zobaczyć uśmiech również na twarzy Marcina. 
- Ufam Ci. - szepnęłam z uśmiechem na twarzy
Wstałam i usiadłam na kanapie obok Marcina. Przytuliłam się do niego, a ten zaplótł nasze dłonie. siedzieliśmy tak dłuższą chwilę milcząc, kiedy nagle poczułam wargi Marcina na moim policzku. Czułam że dobrze zrobiłam wybaczając mu ten głupi wybryk. 
- Nawet nie wiesz jak bardzo Cię kocham - usłyszałam szept Marcina - Jesteś najważniejsza - uśmiechnęłam się na te słowa
                                                          
                                              ~~Godzinę później~~

Przy Marcinie zapomniałam o tej całej sytuacji, która miała miejsce już kilka godzin temu. Cały czas mnie rozśmieszał. Szliśmy teraz przez park trzymając się za ręce i co chwilę wymieniając swoje poglądy na różne tematy.Tak szybko ten czas zleciał, że nawet nie wiem, kiedy a zaczęło się zciemniać. 
- Chodźmy już. - powiedziałam - Już późno 
- Jasne, jeżeli sobie tak życzysz - ucałował moja dłoń, po czym spojrzał na mnie z uśmiechem
Po chwili już byłyśmy przed moim domem. Staliśmy jeszcze tak przez chwilę, kiedy Marcin przerwał panującą między nami ciszę.
- Jeszcze raz Cię za to przepraszam. - spuścił wzrok na ziemię, tylko na chwilę, bo po chwili znów patrzył w moje tęczówki - Obiecuję, że to nigdy się nie powtórzy... - nie mogłam już tego słuchać, więc przerwałam mu 
- Już mnie przepraszałeś. Wybaczyłam Ci i naprawdę nie ma sensu do tego wracać. Uwierz mi. Jest okay. - uśmiechnęłam się po czym zrobił to samo Marcin  - a teraz muszę już iść. Dziękuję Ci za miłe zakończenie dnia - pocałowałam go w policzek i chciałam odejść, jednak Marcin mi na to nie pozwolił. Złapał mnie za nadgarstek i spowodował, że stałam do niego przodem. 
- Tak się żegnasz z własnym chłopakiem? Chyba się obrażę - zaśmiałam się, a Marcin złapał mnie w talii i jeszcze bardziej mnie do siebie przysunął, zarzucił moje ręce na swój kark, po czym delikatnie musnął moje usta. Odwzajemniłam pocałunek - no i to mi się podoba - zaśmiałam się - teraz już możesz iść, chociaż będę bardzo za tobą tęsknił - zrobił smutną minę 
- Ja też będę tęsknić pocałowałam go jeszcze raz, po czym wypuściłam go z moich objęć i ruszyłam w stronę domu, po drodze jeszcze się odwróciłam - do zobaczenia kochanie - krzyknęłam 
- Kocham Cię! - usłyszałam za plecami, uśmiechnęłam się do siebie i zbliżyłam się do drzwi wejściowych do mojego domu
Niestety w drzwiach zobaczyłam tatę, który wychodził z walizką. Odwróciłam wzrok, nie chciałam go znać, a co dopiero z nim rozmawiać. 
Ale co ja sobie myślałam? Że spokojnie minę się z nim w drzwiach, nie spoglądając się nawet na siebie na wzajem i raz na zawsze zniknę z jego życia, a on z mojego? Oczywiście nie było mi to dane.
 - Asiu, kochanie,proszę Cię daj mi się wytłumaczyć.  - zaczął swój monolog -Jesteś dla mnie najważniejsza. Nie chcę Cię tracić. Uwierz mi, zrobię wszystko, abyś mi wybaczyła. Powiedz tylko słowo. Ja chcę wszystko odbudować  - słuchałam ojca nie patrząc mu w oczy - Zrozum, jesteście dla mnie wszystkim, ja... zrobię wszystko, przyrzekam, wszystko, żeby was nie stracić..... Asiu... - plątał mu się język - dlaczego milczysz? Proszę Cię powiedz coś...
- Tak bardzo chcesz żebym coś powiedziała, tak? - spojrzałam w jego oczy, widziałam w nich tylko smutek, ale teraz i tak już było na wszystko za późno - No to w takim razie powiem Ci coś, tylko słuchaj uważnie, bo nie będę powtarzała. - Nadal patrzył na mnie - Już dawno nas straciłeś. Zarówno mnie jaki i mamę. I nie opowiadaj mi tutaj bajeczek jak to bardzo nas kochasz, jakoś nie myślałeś o tym 7 miesięcy temu! - wywrzeszczałam - A może to zaczęło się już wcześniej?! - Dalej krzyczałam 
- Kochanie... to.... - Zacinał się, ja już wiedziałam jaka jest odpowiedź, zaśmiałam się kpiąco
- Wiesz co? Jesteś nikim! Nie istniejesz dla mnie! - krzyknęłam ze łzami w oczach, po czym wbiegłam do domu
Udałam się prosto do swojego pokoju nie zważając na mamę i Justynę, które siedziały w salonie. Leżałam na łóżku myśląc o kłótni z moim ojcem. Nie mogłam powstrzymać łez, które powoli spływały mi po policzkach. Już myślałam, że ten dzień może jednak nie zakończy się aż tak źle. Ale oczywiście zakończył się jeszcze gorzej niż mogłabym sobie to wyobrazić. Moja naiwność czasami przekraczała wszelkie granice, tak jak w tym przypadku...
Nawet nie wiem kiedy moje przemyślenia przerwał głęboki sen...


______________________________________________
No to jest już kolejny rozdział. Jeżeli to teraz czytasz, to bardzo Ci za to dziękuję, że posłuchałaś mojej prośby. ;))
A więc.... Pewnie większość się domyśla o co mi może chodzić... I wiem, że was tym zanudzam, ale to dla mnie na prawdę ważne....
A mianowicie chodzi mi o komentarze... Wiem, że już pewnie większość albo może nawet wszyscy Ci, którzy do czytali już wyłączyli mojego bloga, ale mam nadzieję, że jest chociaż kilka osób, które tego nie zrobiły. ( wiem, gadam bez sensu, ale po prostu muszę wyładować z siebie te emocje ;D :) )
Do  rzeczy: 
Chodzi mi o to, że w ankiecie wyszło, że 11 osób to czyta, a komentarzy albo nie ma wcale, albo jest ich baaardzo malutko. Wystarczy mi jedno słowo typu "fajne" albo coś w tym stylu, jeżeli wam się nie podoba, to też piszcie, nie krępujcie się, ja przyjmę wszystko, nawet największą krytykę. To też jest jakiś znak, że pora coś zmienić. ;)
Aha i jeszcze jedno: Jeżeli pojawi się komentarz to nie jest to od osób, które to obserwują. Oczywiście cieszy mnie komentarz od czytelnika niezależnie od tego, czy jest on obserwatorem, czy nie. Chodzi mi o to, żeby obserwatorzy również komentowali, a w szczególności oni. Jest ich bardzo mało, ale nawet taka liczba mnie cieszy.A skoro już są obserwatorami, to znaczy, że to czytają, a skoro to czytają, to niech wyrażą własną opinie na ten temat. I wiem, że teraz pewnie już ta niewielka ilość obserwatorów zmniejszy się do zera, ale musiałam to powiedzieć. Przepraszam.

Jeżeli bywacie tu często, to obserwujcie, proooszę ;))))

Jeżeli wam się podoba, to będzie mi bardzo miło, jeśli będziecie polecać mojego bloga ;)

No i żeby tak to wszystko podsumować to;
Proszę, komentujcie, chcę widzieć ilu was jest, dla kogo piszę, i czy wam się podoba. ;))

P.S. Kolejny rozdział powinien się pojawić do 15 lub 16 sierpnia, ale niczego nie obiecuje. Jedno mogę powiedzieć, na pewno będzie on w tym tygodniu ;))
No to was zanudziłam dzisiaj ;)
Jeżeli przeczytaliście całego posta, od początku, do końca, to wysyłam do was wielkie DZIĘKUJĘ!!! :)

Mam nadzieję, że tym razem poskutkują moje słowa ;)) 
Do zobaczenia ;* 
Kocham was za to, ze jesteście ;* 

wtorek, 6 sierpnia 2013

14.

…natychmiast otworzyłam oczy, lekko odsunęłam głowę od Marcina i już miałam zwrócić mu uwagę, ale nie zdążyłam, ponieważ pocałował mnie, a jego dłoń wróciła ponownie na moje plecy.
Wiem, że pozwalałam sobie na takie pocałunki. Na bardzo namiętne pocałunki i bardzo namiętny dotyk, ale nie chciałam jeszcze przeżyć swojego „pierwszego razu”. Wiedziałam, że chcę to zrobić właśnie z nim. Z Marcinem. Z chłopakiem, którego kocham. Z chłopakiem, z którym chcę spędzić resztę swojego życia. Ale jeszcze nie teraz, jeszcze nie dziś. I miałam nadzieję, że Marcin nie będzie na to nalegał. Po chwili jego ręka znowu znalazła się w nieodpowiednim miejscu, ale znowu nie zareagowałam, bo Marcin złożył niesamowity, namiętny pocałunek na moich ustach. Teraz to nimi właśnie się zajmował. Wykonywał coraz bardziej odważne ruchy. Jego ręce znalazły się pod moją bluzką. Już chciał się jej pozbyć, ale mu na to nie pozwoliłam. Oburzona oderwałam się od niego i krzyknęłam:
- Co ty wyprawiasz?
- Kocham Cię i to chyba normalne, że chcę pójść z tobą do łóżka?!
W tamtej chwili nie poznawałam go. To nie był mój Marcin. To nie był chłopak, którego znam i w którym się zakochałam.
- Ale ja tego nie chcę. Jeszcze jest na to za wcześnie. – starałam się mówić to najspokojniej jak się da, ale mi to nie wychodziło.
Odsunęłam się od niego i podeszłam do okna. Wyglądając przez nie powiedziałam:
- Miałam nadzieję, że poczekasz razem ze mną na odpowiedni moment.
- Czekałem i właśnie teraz jest ten moment – podszedł do mnie objął mnie w pasie, i zaczął całować po szyi
Odepchnęłam go i stanęłam naprzeciwko niego, w ‘’ bezpiecznej’’ odległości.
- To nie jest odpowiedni moment! Ja mam dopiero 16 lat! – oburzyłam się, a Marcin zaczął się ze mnie śmiać
- Dziewczynki w twoim wieku już dawno mają to za sobą. – uśmiechnął się ironicznie
Wiedziałam, że takie są teraz czasy, że ludzie w moim wieku już to robili. Ale ja tak nie chcę. Ja to zrobię dopiero wtedy, kiedy będę na to gotowa.
Naszą kłótnię przerwał głos mamy dobiegający z dołu:
- Kochanie, możesz na chwilkę tutaj przyjść?
- Tak, jasne, zaraz przyjdę.
Od razu pomyślałam sobie, że usłyszała naszą kłótnię. Ale miałam nadzieję, ze tak nie jest.
- Lepiej będzie jak już pójdziesz – powiedziałam zdenerwowanym głosem do Marcina
Ten spojrzał na mnie, po czym odwrócił wzrok i westchnął.
- Przepraszam Cię, Kochanie wybacz mi, ja nie wiem co we mnie wstąpiło.
- Nie chce Cię znać, rozumiesz? Jesteś totalną pomyłką, idź sobie! Słyszysz?
- Skarbie…
- Żadne skarbie, z nami koniec. Żegnam. – dalej stał i patrzył na mnie
Po chwili, kiedy Marcin dalej nie reagował, zeszłam na dół, do mamy. Usłyszałam jego kroki za sobą.
- Co chciałaś, mamo?
- Dzwoniła Justyna… - przerwała, kiedy zobaczyła Marcina
- Marcin już wychodzi. - powiedziałam
- Naprawdę? Może zostań jeszcze?
- Przepraszam, ale nie mogę. – powiedział,
Po czym zwrócił się do mnie całując mnie w czoło, nie chciałam robić scen, więc nie odsunęłam się. Gdybym to zrobiła, to mama od razu zaczęła by swoje ‘’śledztwo’’ na temat tego, co się stało między nami. A tego nie chciałam.
- Zadzwonię do Ciebie, skarbie. Do widzenia.
- Do widzenia. –odpowiedziała mama
Kiedy Marcin już wyszedł powiedziała:
- Cudowny chłopak, ale on Cię kocha.
Po tym co usłyszałam, oczy mi się zaszkliły i żeby się nie rozpłakać przy mamie odwróciłam się. Kiedy już się uspokoiłam, zapytałam:
- I co chciała Justyna?
- No właśnie, zaraz tutaj będzie.
- Poważnie? – ucieszyłam się, mama skinęła głową
- Będzie u nas przez tydzień
- To świetnie!
Justyna to moja kuzynka. Jest ode mnie dwa lata starsza i świetnie się dogadujemy. Mieszka 300 km od nas. Jej mama, czyli moja ciocia nie żyje 2 lata. Po jej śmierci, moja kuzynka mieszkała ze swym tatą, ale nie dogadywała się z nim. Były wieczne kłótnie, afery o jakieś głupoty. Dlatego zaraz po swojej 18 wyprowadziła się i mieszka teraz sama.
Niecierpliwiłam się, kiedy ona wreszcie przyjedzie. Po 10 minutach oczekiwania wreszcie usłyszałam dzwonek do drzwi. Mama szybko poszła do przedpokoju, aby otworzyć, a ja pobiegłam za nią. W drzwiach nie zobaczyłyśmy Justyny, tylko mojego tatę. W ręce trzymał walizkę. Obie byłyśmy tym zaskoczone
- Co ty tu robisz? Nie powinieneś być teraz w pracy? – zapytała mama
- Miałem dzisiaj wolne, przemyślałem wszystko i postanowiłem się wyprowadzić.
Nie mogłam uwierzyć w to co słyszę. Mama przyjęła to do wiadomości z dużym spokojem.
- Przecież nie macie jeszcze rozwodu! – krzyknęłam, kiedy szliśmy do sypialni rodziców – mamo, no powiedz cos! Dlaczego milczysz?
Nie rozumiałam tego. Przecież tata miał się wyprowadzić dopiero po rozwodzie.
- No powiedz jej. Taki z Ciebie dobry mąż i ojciec no to się teraz wytłumacz. – powiedziała, kiedy tata zaczął pakować swoje rzeczy
Tata spojrzał na moją mamę. Miałam wrażenie, że chce ją prosić, aby go wyręczyła. Mama zaprzeczyła, a tata usiadł koło mnie. Złapał mnie za rękę. Uwolniłam się z jego silnego uścisku i zapytałam:
- Czy wy do cholery możecie mi powiedzieć o co w tym wszystkim chodzi? - mama spojrzała na mnie karcącym wzrokiem
- Kochanie… - zaczął tata – stało się coś, przez co ja muszę się wyprowadzić, nie ma innego wyjścia – Ja…
Widziałam w jego oczach z jakim trudem mu przychodzi wypowiedzenie tego, ale ja dalej nie wiedziałam o co chodzi. W końcu przerwała mu mama:
- Ojciec ma dziecko z inną kobietą.
Spodziewałam się, że to coś poważnego, ale nigdy bym nie powiedziała, że tata może zdradzić moją mamę.
- Słucham? To chyba są jakieś pieprzone żarty!
Nie zwracałam już uwagi na słowa. Byłam strasznie wściekła. Najpierw kłótnia i rozstanie z Marcinem, a teraz to.
- Niestety nie, kochanie. Za 2 miesiące urodzi mi się córka.
- Nienawidzę Cię! Nie chcę Cię już więcej oglądać, rozumiesz?
- Asiu, poczekaj. – zatrzymał mnie tata – ale ja nie jestem już z tą kobietą, łączy nas tylko dziecko, rozumiesz? Przepraszam, nie chciałem, żeby tak wyszło
- Łączy was tylko dziecko, rozumiem. Czyli ja też jestem dla Ciebie TYLKO DZIECKIEM?! Nic dla Ciebie nie znaczę? Ani ja ani mama? Tyle lat byliście ze sobą! – byłam oburzona, łzy zaczęły spływać mi po policzkach
Mama wyszła z pokoju. Nie chciała abym widziała jej smutek i rozczarowanie. Nie udało jej się to. Widziałam jej łzy. Mimo to dalej nie dawałam za wygraną. Postanowiłam, że nie odpuszczę, tata musi się wytłumaczyć, jeżeli to w ogóle możliwe.
- Oczywiście, że ty i mama macie dla mnie wielkie znaczenie. Kocham was. I ciebie i mamę. Ja chciałbym odbudować wszystko, co zrujnowałem, ale mama niestety nie daje mi takiej szansy.
- A dziwisz jej się? Myślałeś, że przyjdziesz do domu powiesz, że ją zdradziłeś, a ona powie „ To nic kochanie, wróć do domu i niech będzie tak jak było przedtem” ? Jeżeli tak, no to jesteś nienormalny.
Po tych słowach weszła mama. Widać było, że płakała. Dalej w jej oczach pojawiały się łzy.
- Miej trochę szacunku do ojca. Stało się to, co się stało, ale on dalej jest twoim ojcem. – powiedziała
- Szacunku? Jakiego szacunku do cholery?!
Jak mogłam mieć szacunek do kogoś, kto nie szanuje własnej rodziny? To niedorzeczne!
- jeszcze raz was przepraszam za wszystko. Już nie wiem, co mam powiedzieć. Przecież lubisz dzieci, zawsze chciałaś mieć rodzeństwo…
Przerwałam mu:
- No ty chyba sobie żartujesz. Nie wiem czy widzisz różnicę, ale chciałam aby to mama była tą, która urodziłaby to dziecko.
- Wiem, masz racje. Ale mam nadzieję, że będziesz chciała poznać swoją siostrę…
- Jeżeli myślisz, że będę niańczyła twojego bachora to się grubo mylisz – krzyknęłam, policzki miałam coraz bardziej wilgotne
Szybko wybiegłam zapłakana z domu i ruszyłam w stronę parku. Na drodze stanęła mi Justyna.
- Jezus Maria, kochanie co się stało? – podbiegła do mnie
Cieszyłam się, że ją spotkałam. Zawsze mogłam z nią porozmawiać na każdy temat. Wiedziałam ze mogę na nią liczyć. Potrzebowałam teraz się wyżalić, a ona była najlepszym obiektem do tego.
- Chodź do parku. Usiądziemy sobie i na spokojnie mi wszystko opowiesz.

Usiadłyśmy na pierwszej lepszej ławce. Opowiedziałam jej najpierw o Marcinie, a później o tym, co zrobił mój ojciec. Tak, ojciec, już nie zasługuje na to, aby mówić do niego ‘’tato’’.  

_______________________________________________________
Co o tym myślicie? Podoba wam się? Mam nadzieję że tak ;))
No to do następnego ;)