niedziela, 12 maja 2013

8.

Rano wstałam, szybko ubrałam się. Pomalowałam rzęsy i wyprostowałam włosy. Poszłam na dół, zjadłam śniadanie. Rodzice w ogóle się do siebie nie odzywali. Zawsze jedliśmy śniadanie przy jednym stole. Dzisiaj jednak mama ze mną jadła w kuchni, a tata w salonie, przed tv. Po tym co się wczoraj stało, wiedzieli, że nie muszą już udawać udanego małżeństwa.
- No i co z tym rozwodem? – zapytałam po cichu mamę, tak żeby tata nie usłyszał
- Jutro złożę pozew o rozwód. – mama odpowiedziała ze smutkiem w oczach
Wcale się nie dziwiłam, że mama nie skacze z radości z tego powodu. Nie układało im się już, to prawda, ale byli małżeństwem już 18 lat! To nie jest takie łatwe rozstać się z kimś po takim czasie. Mi też nie było przyjemnie z tego powodu, ale skoro się ze sobą męczyli, to ich małżeństwo nie miało sensu.
- A rozmawiałaś o tym z tatą? – szepnęłam, mama tylko mi przytaknęła – I co on na to?
- Nie protestował, jest tego samego zdania. No idź już do szkoły, bo się spóźnisz!
Pożegnałam się z mamą i zaszłam do salonu aby pożegnać się z tatą. Ubrałam buty i wyszłam. Zrobiłam kilka kroków i usłyszałam:
- Cześć smutasie! – Oczywiście był to Marcin
Ostatnio cały czas spędzałam z Marcinem, zawsze proponował, że mnie odprowadzi. Mimo wszystko nie myślała, ze dzisiaj będzie chciał mnie odprowadzić do szkoły. Oczywiście od razu zauważył, że jest coś nie tak. Fajne to było, że tak dobrze mnie znał, że wiedział kiedy mówię szczerze, a kiedy nie, kiedy mam dobry humor, a kiedy zły, kiedy mam ochotę na żarty, a kiedy nie, ale czasem było to niepotrzebne. I teraz był ten moment.
- Cześć – powiedziałam ze spuszczoną głową
- Co się stało? – wiedziałam, że prędzej, czy później zapyta o to.
- Nic się nie stało – próbowałam go oszukać, ale i tak wiedziałam, że nie uda mi się to
- Dlaczego kłamiesz? Przecież wiesz, że znam Cię krótko, ale bardzo dobrze.
- Nie chcę o tym mówić.
- Na pewno? Pamiętaj, że jeśli chcesz pogadać, to ja zawsze Cię wysłucham i pomogę jak tylko będę mógł.
- Wiem o tym, ale jednak nie skorzystam. Przynajmniej na razie.
- Dobrze, jak chcesz. Ale mam nadzieję, że mogę czekać na Ciebie po lekcjach.
Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Obiecałam mamie, że spotkam się z Marcinem, ale w tamtej chwili nie miałam na to ochoty. Nie wiedziałam, czy wypada mi się z nim spotkać w obecnej sytuacji.
- Nie wiem, czy mam na to ochotę.
- Rozumiem, ale mogę wiedzieć o co chodzi?
Milczałam przez dłuższą chwilę. Marcin złapał mnie za rękę, aby mnie zatrzymać. Nie chciałam patrzeć mu w oczy, ale zmusił mnie do tego, po czym powiedział:
- Proszę Cię, powiedz mi co się dzieje. Jeśli wydusisz to z siebie to będzie Ci lżej, a ja może będę mógł Ci pomóc.
Wiedziałam, że w tamtej chwili będę musiała mu wszystko powiedzieć, bo mi nie da spokoju. A może miał rację? Może rzeczywiście będzie mi lepiej? Pomóc to raczej nie może, bo to wszystko nie ode mnie zależy. Zdecydowałam, że opowiem mu całą historię. Miał rację. Od razu lepiej mi się zrobiło, kiedy opowiedziałam to wszystko.
- Wiem, że to nie jest jakiś oryginalny tekst, ale pozostaje mi tylko powiedzieć, że będzie dobrze. – mocno mnie przytulił, bardzo mi to pomogło – Skoro nie są już ze sobą szczęśliwi, to może rozwód pomoże im być szczęśliwszymi. Czasem potrzebne są rozwody, aby ułożyć sobie życie.
- Staram się tak myśleć. Dziękuję Ci za tą rozmowę. Od razu mam lepszy humor.
- A widzisz? Mówiłem Ci, ze tak będzie! To co mogę na Ciebie czekać?
- W sumie to mama powiedziała mi, że mam się z Tobą spotkać, a ja jej to obiecałam, więc chyba nie mam wyjścia – uśmiechnęliśmy się do siebie – ale w sumie to nie mam ochoty iść do szkoły, może spędzimy czas ze sobą trochę wcześniej?
- Bardzo bym chciał, ale musisz iść. Zobacz, już niedługo będziesz miała wakacje! Wytrzymasz te kilka dni.
Nie miałam ochoty iść do szkoły. Dobrze się czułam przy Marcinie. Sprawił, że całkiem inaczej myślałam o rodzinnych problemach, a nawet o nich zapomniałam.
- No dobrze już, pójdę. Ale mam warunek.
- Jeśli myślisz, że Cię puszczę dalej samą to się mylisz. – zaśmiał się
To nieprawdopodobne! Miałam na myśli to, że jeśli mnie odprowadzi, to pójdę do szkoły. On nawet już wie co mam na myśli! Znaliśmy się tylko 3 dni!
- Skąd wiedziałeś, że o tym myślę?
- Nie wiem, telepatia? – i w jednej chwili zaczęliśmy się śmiać
- No to chodźmy.
Po kilku minutach doszliśmy do szkoły. Marcin mocno mnie przytulił i powiedział:
- Tylko nie zamartwiaj się już! Czekam na Ciebie po szkole.
I ponownie mnie przytulił. Nie przeszkadzało mi to. Czułam, że Marcin jest dla mnie kimś więcej niż tylko dobrym znajomym. Karolina musiała zauważyć, że Marcin mnie przytulił, bo zanim Marcin zdążył odejść kilka kroków, wybiegła wkurzona ze szkoły.
- A ty co sobie wyobrażasz? Ty miałaś mi pomóc rozwiązać moje problemy, a nie zadawać się z tym przydupasem!
- O co Ci chodzi? Zastanów się o czym ty w ogóle mówisz! Dzwoniłam, pisałam do Ciebie, żeby znowu pójść do Jolki a ty w ogóle nie reagowałaś, a teraz masz do mnie pretensje? Zastanów się nad sobą!
Byłam strasznie na nią wkurzona! Ja chcę jej pomóc, a ona jeszcze ma do mnie pretensje. Myślałam, ze tam zaraz wybuchnę ze złości.
- Chciałaś znowu pójść do Jolki, żeby się zobaczyć z tym jej bratem, a nie pomóc mi! Do Ciebie pasuje Radek, a nie on. To z Radkiem powinnaś być. Olałaś nawet spotkanie z nim.
- Zastanów się o co ty mnie osądzasz! Chwileczkę, skąd wiedziałaś, że nie spotkałam się z Radkiem? Przecież Ci o tym nie mówiłam!
W tamtej chwili byłam pewna, że to ona powiedziała Radkowi, że jestem z Marcinem, tylko skąd ona to wiedziała?
- O proszę, jakaś ty inteligentna! Dopiero teraz domyśliłaś się, że ja wszystko powiedziałam Radkowi? Gratuluję pomysłowości!
Byłam jeszcze bardziej wściekła. Marcin musiał się przysłuchiwać naszej kłótni. Podszedł do mnie i próbował mnie uspokoić.
- I proszę państwa, do akcji wkracza chłoptaś od uspokajania! – zaczęła się śmiać
Miałam ochotę jej tak zdrowo wpierdolić. Mnie może sobie obrażać, ale nie będzie bluzgała na Marcina! Już zrobiłam kilka kroków w stronę Karoliny, ale zatrzymał mnie Marcin.
- Uspokój się. – w pierwszej chwili nie reagowałam
- Uspokój się do cholery! – krzyknął, dopiero wtedy starałam się opanować
- Nie przejmuj się tym, jasne? Niech sobie gada co chce.
Jak mam się nie przejmować? Dziwiłam się, jak on może zachować taki spokój? I pomyśleć, że to wszystko mówiła moja przyjaciółka! Gdyby ktoś powiedział mi kilka tygodni temu, że ona się tak zachowa, to na miejscu bym go wyśmiała. Z trudem uspokoiłam się.
- A skąd ty wiedziałaś, że jestem z Marcinem w parku? – Starałam się zachować spokój, było to bardzo trudne, Karolina zaczęła się śmiać
- Pani detektyw! – zakpiła ze mnie
- Słuchaj, możesz odpowiedzieć jak Cię ładnie proszą? A może to za trudne? W sumie dla kogoś takiego jak ty, to może być zbyt skomplikowane – Marcin się udzielił
Marcin starał się nie okazywać zdenerwowania, ale po jakimś czasie ja już zauważyłam, że się w nim gotuje. Po jego słowach Karolina nagle zamilkła. Przez chwilę nie wiedziała co ma powiedzieć. W końcu wydusiła z siebie poważnym głosem:
- Wyszłam do parku z Adasiem na spacer i zobaczyłam was. Tak się dobrze bawiliście, że nawet mnie nie zauważyłaś. Wróciłam się do domu i szybko zadzwoniłam do Radka. Powiedziałam mu, że jesteście w parku i że masz zamiar go wystawić do wiatru.

Adaś to jej 3 letni brat. Bardzo go lubiłam, był słodkim dzieciakiem. Bardzo lubiłam małe dzieci. Ja nie miałam rodzeństwa, więc lubiłam się z nim bawić. On chyba mnie też polubił.
- Co ja Ci takiego zrobiłam? Musiałaś do niego dzwonić?
- A co może nie chciałaś go wystawić?
Wtedy tak o tym nie myślałam, ale ona miała rację.
- Nie chciałam. Miałam zamiar mu wytłumaczyć, że między nami nigdy nic nie będzie. On miał jakiegoś fioła i nie brał pod uwagę tego co ja mówię! On jest chory!
-Akurat! Ty chciałaś mu wytłumaczyć, dobre! Znam Cię bardzo dobrze. Miałaś z niego ubaw, prawda?
- Ty jesteś tak samo chora jak on! Może idźcie razem na terapię, będzie taniej!
- To chyba ty powinnaś się leczyć!
- Jaka cięta riposta! Aż się Ciebie boję! – nie wiem co we mnie wstąpiło, ja nigdy taka nie byłam
Nie poznawałam sama siebie. Kiedyś nie pozwoliłabym sobie na takie słowa. Byłam bardzo wściekła, nie panowałam już nad tym co mówię. A najgorsze w tym wszystkim było to, że kłóciłam się z moją najlepszą przyjaciółką. Wtedy była moim najgorszym wrogiem, ale nie mogłam sobie pozwolić na to, żeby mnie wyzywała.
- No, lepiej się bój!
Wiedziałam, że brakuje jej już słów. Zaczęłam się z niej śmiać. Stać ją było na coś lepszego.
- Lepiej wracaj pod latarnię, musisz zarobić na terapię. I to jeszcze dla dwóch osób. A może Radek Ci pomoże?
Usłyszałam śmiech. Dopiero wtedy zorientowałam się, że mamy dość dużą widownię.
- Hamuj trochę. – ponownie Marcin mnie uspokajał
Nagle rozległ się dźwięk dzwonka. Nasi widzowie ruszyli do szkoły. Karolina stała jeszcze przez chwilę wlepiając we mnie swój wzrok. Widziałam jej smutek i rozczarowanie w oczach. Ale to już nie była moja przyjaciółka. Jakby nią była, nigdy by tak nie postąpiła. Było mi przykro, że ją straciłam. Mimo tego wiedziałam, że nie jest tego warta. Po chwili Karolina weszła do szkoły. Dopiero wtedy ujrzałam Radka. Patrzył na mnie rozczarowanym wzrokiem, po czym ruszył za Karoliną.
- Ale akcja. – zaśmiał się Marcin, po chwili ja również
-No idź już bo i tak jesteś spóźniona.
Chyba śnił, że po tym wszystkim ja pójdę do szkoły. Będę miała lekcje z Karoliną i jeszcze w dodatku będę siedziała z nią w ławce. Zaśmiałam się na te słowa.
- No co się śmiejesz? Idź! – rozkazał mi Marcin
- Chyba śnisz! Po tej akcji nie mam zamiaru iść na lekcje i jeszcze ją spotykać!
Marcin nie upierał się długo. Musiałam tylko zadzwonić do mamy i powiadomić ją o tym, że nie będzie mnie w szkole. Oczywiście musiałam jej opowiedzieć po krótce jaki jest tego powód. Bez problemu się zgodziła. Zapytała tylko czy idę do domu. Odpowiedziałam, że spędzę ten czas z Marcinem. Przypomniała mi tylko godzinę mojego powrotu ustaloną wczoraj i rozłączyła się.

________________________________________________________________________
No hejka! ;) mamy kolejny rozdział ;)) Albo mi się wydaje, albo wychodzą coraz dłuższe. Mam nadzieję, że chce wam się to czytać ;) Jak macie jakieś pomysły, co ma się dalej dziać to piszcie. ;) Jak będą jakieś ciekawe, to na pewno wykorzystam ;) Do zobaczenia ;**


Krótka Informacja

Witajcie! Chciałam was poinformować, że właśnie założyłam drugiego bloga :) Oczywiście ten będzie dalej funkcjonował i jeszcze dziś pojawi się kolejny rozdział. :) A to adres mojego drugiego bloga:
http://mypassion-myphoto.blogspot.com/
Zapraszam! :))

poniedziałek, 6 maja 2013

7.

Kiedy weszłam do domu od razu usłyszałam lekko zdenerwowany głos taty:

- Gdzie ty tyle czasu byłaś?

Szybko przypomniałam sobie, co ustaliłyśmy z mamą i odpowiedziałam:

- Na zakupach z Karoliną. Prosiła mnie abym z nią poszła.

Miałam nadzieję, ze się uda i tata mi uwierzy. Sukces! Udało się, tata mi uwierzył! Byłam wtedy bardzo szczęśliwa. Kamień spadł mi z serca, ale mimo wszystko źle się czułam okłamując tatę. No, ale gdybym tego nie zrobiła, to nigdy by mi nie pozwolił spotkać się z Marcinem. A jeszcze jak dowiedziałby się, że Marcin jest 2 lata ode mnie starszy to już kompletna tragedia. Bardzo chciałam się spotykać z Marcinem, więc musiałam okłamać tatę.

- A ty nie chciałaś sobie nic kupić?

- Nie było nic takiego, co by mi się spodobało. Mogę iść do siebie? Muszę się jeszcze pouczyć.

- Jasne, idź. Nauka jest najważniejsza.

I to kolejna rzecz przez którą tata nie pozwoliłby mi się z kimś spotykać: nauka. Dobrze się uczyłam i mi to w zupełności wystarczało. No bo uczę się czwórkowo, no to chyba nie jest źle, prawda? Tata chciałby abym miała same 5. A jak dostanę jakąś gorszą ocenę 2 czy nawet 3 to już jest wielka awantura. On nie przyjmuje do świadomości, że coś jest trudne i nie bardzo to rozumiem. Twierdzi, że w szkole nie ma rzeczy trudnych i powinnam mieć same 5. Ale mniejsza o to, wybrnęłam z dzisiejszych kłamstw. Mówię dzisiejszych, bo wiem że na tych dzisiejszych niestety nie będzie mogło się zakończyć. Mam zamiar dalej spotykać się z Marcinem, a jestem pewna, ze mama przyzna mi rację i mi pomoże. Mama była przeciwieństwem taty, pod każdym względem. Sama nie wiem jak oni ze sobą żyją. Nie mają wspólnych cech, zainteresowań, a jeśli mają, to bardzo mało i ja o nich nie wiem. Mówią, że przeciwieństwa się przyciągają. Może to i prawda.

Powtórzyłam sobie materiał na jutrzejszy dzień. Za dwa tygodnie koniec roku, a nauczyciele jeszcze pytają. Nie pojmuję tego. Ale jutro już mają na to ostatni dzień, bo jest ostateczne zatwierdzenie ocen. Szybko się nauczyłam, bo miałam dobrą motywację. Pomyślałam sobie, że jeszcze tylko jutrzejszy dzień i 2 miesiące wolnego. To była bardzo dobra motywacja. Kiedy odłożyłam książki na miejsce dostałam sms. Oczywiście nie muszę mówić od kogo. Teraz był jedyną osobą z którą się kontaktowałam. Jak wczoraj wieczorem napisałam do Karoliny sms, a później na GG i Fb to na nic nie odpisała. Nie miałam pojęcia o co jej chodziło. Czy ja zrobiłam coś nie tak? Myślałam, że jestem dobrą koleżanką, przynajmniej bardzo się starałam. Pomyślałam, że załatwię to jutro, w cztery oczy.

- Dalej nie masz mnie dość po dzisiejszym dniu? – Jego dość? Nigdy w życiu!                                         

- Musiałabym się zastanowić ;D A ja Ciebie nie zanudziłam opowiadaniem o moich rodzinnych problemach? 

Opowiedziałam Marcinowi o moich relacjach z mamą, tatą oraz o tym, że tata nic nie wie, ze się spotykamy.

- Mam nadzieję, że dalej będziesz chciała się ze mną spotykać. J Fajnie się czułem wiedząc, że mi ufasz i opowiadasz mi o swoich problemach, ale wiem też że ja mogę Tobie zaufać i bardzo się z tego cieszę J

Mógł mi zaufać. Nigdy bym nikomu nie opowiadała o problemach Marcina, czy o czymkolwiek by mi powiedział. Wiedziałam, ze ja mogę ufać Marcinowi. Bardzo krótko się znaliśmy, ale mimo wszystko mogłam mu zaufać. Mogłam mu wszystko powiedzieć. Bardzo się z tego cieszyłam. Chyba bardziej ufałam Marcinowi niż Karolinie. Wstyd się przyznać, bo przecież ją dłużej znam i jest moją przyjaciółką, ale tak było.

- Jasne, ze będę chciała J podaj tylko datę i godzinę ;D

- Może jutro po Ciebie przyjdę po szkole?

Marcin jest, a raczej był w maturalnej klasie. I dlatego wcześniej skończył mu się rok szkolny. Ale tak bardzo mu nie zazdrościłam. Ale ja też już niedługo mam koniec roku.

- Ok, kończę o 14.10. A gdzie pójdziemy? ;D

- Zastanowię się nad tym - Spojrzał się na mnie przedziwnym wzrokiem 

Nie wiedziałam co Marcin wymyśli, ale byłam pewna, ze będzie cudownie. Nieważne gdzie, ważne z kim. A wiedziałam, że z Marcinem będzie cudownie.

Pisaliśmy jeszcze jakieś 2 godziny. Jeszcze nigdy z nikim tak długo nie pisałam. Wiedziałam, że nasza znajomość nie zakończy się, nawet jeśli nie będziemy razem, to na pewno będziemy utrzymywać ze sobą kontakt. Kiedy skończyliśmy pisać, poszłam coś zjeść. Byłam potwornie głodna. Weszłam do kuchni, zobaczyłam, że zostały jeszcze kotlety z obiadu. Postanowiłam zjeść go z bułką. Wychodząc z kuchni usłyszałam kłótnię z sąsiedniego pokoju. Przystanęłam na chwilę i usłyszałam, ze chodzi też o mnie. Mama wykrzykiwała, że mam prawo spotykać się z przyjaciółmi, na to tata, że nauka jest najważniejsza, ze to zapewni mi byt w przyszłości, a nie przyjaciele. Po chwili usłyszałam jak otwierają się drzwi od pokoju, w którym trwała awantura. Szybko wróciłam się, do kuchni. Wychyliłam się, zobaczyłam mamę ocierającą łzy i biegnącą na górę. Podejrzewam, że szła do sypialni. Poczułam straszne wyrzuty sumienia. Czułam, że przez te moje głupie kłamstwa zupełnie niepotrzebne, skłóciłam rodziców. Postanowiłam, że porozmawiam z nimi i obiecam, że już nie będę się spotykała z Marcinem. Chciałam najpierw porozmawiać z mamą. Poszłam na górę. Drzwi do sypialni rodziców były uchylone, dlatego usłyszałam rozmowę mamy. Prawdopodobnie rozmawiała z ciocią Anią. To nie była tak naprawdę moja ciocia, ale była przyjaciółką mamy i chciała żebym się do niej tak zwracała. Mama mówiła, że już nie ma sił, że dzisiaj już 3 raz pokłóciła się z tatą. Że ostatnio codziennie się kłócą po kilka razy, o błahostki i że coraz częściej myśli o rozwodzie. Strasznie się przeraziłam, dlatego weszłam do pokoju i zapytałam:

- To przeze mnie?

Mama spojrzała na mnie przerażonym, smutnym wzrokiem. Powiedziała do słuchawki, że musi kończyć i że zadzwoni jutro.

- Co przez Ciebie?

Udawała, że nie wie o co chodzi.

- No przeze mnie się kłócicie? Słyszałam waszą kłótnię i to, że chcecie się rozwieść. Ja obiecuję, przestanę się spotykać z Marcinem, będę się lepiej uczyła, będę wam we wszystkim pomagała, ale błagam was nie rozstawajcie się przeze mnie.

- Dziecko kochane, co ty wygadujesz? To nie przez Ciebie. Spotykaj się z Marcinem, nawet nie myśl o tym żeby to skończyć, odkąd go znasz jesteś bardzo szczęśliwa, promieniejesz. Z tatą już dawno się nie dogadujemy… Czasem mam wrażenie, że nie rozwiodłam się z nim tylko i wyłącznie dla Ciebie. Wiem, ze wolałabyś mieć normalną rodzinę, ale nie wiem czy jest sens ciągnąć to małżeństwo dalej, ciągle się kłócimy o jakieś głupoty. Zrobię wszystko żebyś była najszczęśliwszą osobą na świecie, ale niestety obawiam się, że nasze małżeństwo nie przetrwa. Wiem, że tata też już myślał o rozwodzie. Chciałabym abyś mieszkała ze mną, ale w ostateczności to ty zdecydujesz z kim będziesz chciała mieszkać i zapamiętaj sobie: Bądź szczęśliwa i nie zwracaj uwagi na nas, my damy sobie radę. Spotykaj się z Marcinem, wiem że możecie być razem bardzo szczęśliwi. Możesz być pewna, że nie kłócimy się przez Ciebie. Wierzysz mi?

Pokiwałam głową. Tylko na tyle było mnie stać. Łzy momentalnie stanęły mi w oczach. Mama mocno mnie przytuliła. Wiem, ze ona też z trudem powstrzymywała łzy. I co, miałam teraz być z rozbitej rodziny? Nie mieściło mi się to w głowie. Myślałam, że takie rzeczy dzieją się tylko w filmach i że u mnie w rodzinie nigdy się nie zdarzy.

- Kiedy teraz spotykasz się z Marcinem?

No właśnie. Mam się z nim jutro spotkać? Po tym, co się dzisiaj wydarzyło jakoś straciłam ochotę. Z drugiej strony musiałam z kimś porozmawiać o tej całej sytuacji. Karolina dalej się do mnie nie odzywa. Nie odpowiedziała na 5 wiadomości. Musiała się na mnie obrazić. Ale co ja takiego zrobiłam? Ale i tak bardziej ufałam Marcinowi niż Karolinie. Czułam, że łączy mnie z Marcinem jakaś silna więź.

- Umówiłam się z nim, ze jutro przyjdzie po mnie po szkole, ale teraz sama nie wiem, czy spotkać się z nim. Chyba zadzwonię do niego i go przeproszę, że nie mogę się spotkać.

- Mówiłam Ci przed chwilą, ze masz się nami nie przejmować. Spotkaj się z nim. Nie chcę żebyś miała przez nas zły humor, a wiem że Marcin temu zaradzi.

No i co ja mam zrobić? Marcin zrozumie mnie jeśli się z nim nie spotkam, ale mama też ma rację, ze poprawiłby mi humor, ale czy to jest odpowiedni moment? Ja będę się bawiła z Marcinem, a moi rodzice będą w domu doprowadzać do rozwodu. Nie miałam pojęcia co mam zrobić.

- Nie przejmuj się tatą. Jest staroświecki. Zapomniał już, że on w twoim wieku też wolał się spotkać ze znajomymi niż się uczyć. No to co spotkasz się jutro z Marcinem?

Jak się nie spotkam to zrobię mamie przykrość. Jak się spotkam, to zrobię tacie przykrość. Chyba mimo wszystko jestem bliższa mamie.

- No dobrze. Spotkam się z Marcinem. O której mam wrócić?

- Dobrze by było przed 21.

- Przecież tata się wkurzy!

- A niech się wkurza! Jesteś młoda, korzystaj z życia. Tym bardziej że jutro już zatwierdzenie ocen. Jeśli chcesz, to pójdziesz jeszcze tylko jutro do szkoły. – Nie wierzyłam własnym uszom, ale mama zawsze była bardziej wyluzowana niż tata, on tylko mi wszystkiego zabraniał, twierdził, że to dla mojego dobra – No i rzecz jasna na zakończenie. – po tych słowach obie zaśmiałyśmy się

- Mamo, przepraszam za wyrażenie, ale jesteś zajebista! I nie przejmuj się, wszystko się jakoś ułoży. – posłałam pocieszający uśmiech w kierunku mamy

Przegadałyśmy jakieś 2 godziny. Później obejrzałam coś w tv. Posiedziałam w internecie. Wykąpałam się i poszłam spać. Mama mnie trochę uspokoiła. Wiedziałam, że jeśli będzie szczęśliwsza, to musi wziąć ten rozwód. I z taką myślą zasnęłam.




___________________________________________________________________________________
Jest siódemka! Jakoś co rozdział to więcej dialogów. Przepraszam, że jest mało treści, tylko same dialogi, ale jakoś nie potrafiłąm inaczej, a później coś zmieniać to jest jeszcze trudniej, niż napisać normalnie. Mam nadzieję, że wam to nie przeszkadza. Następny rozdział postaram się napisać lepiej :) Zobaczymy co z tego wyjdzie. ;) I jak zwykle: dziękuję za czytelników, których mam nadzieję, że jest więcej co tych komentarzy. Oczywiście cieszę się z każdego komentarza i bardzo za nie dziękuję. Nawet nie wiecie jak bardzo to cieszy. Mała rzecz, a jak bardzo cieszy. ;)) Jeżeli macie ochotę, jeżeli wam się podoba, lub nie podoba to pamiętajcie o ankietach, bo chyba już o nich zapomnieliście ;)) no i oczywiście o komentarzach. Wiem, że miałam do nich ie namawiać, ale nie mogę się powstrzymać xD Ale się rozpisałam! Jak zawsze, ma być tylko kilka zdań a robi się tego strasznie dużo. Ale chcę wam wszystko powiedzieć i podziękować za wszystko ;))
Gorąco was pozdrawiam!!! ;) ;* 
Do zobaczenia :)

czwartek, 2 maja 2013

6.


Weszłam do domu. Pierwsze co zrobiłam to poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic bo na dworze było strasznie gorąco, a ja strasznie się kleiłam. Kiedy ściągnęłam bluzkę zobaczyłam na niej ślady krwi. Obejrzałam dokładnie swoje ciało i stwierdziłam, że to na pewno nie jest moja krew. Musiała to być krew Marcina bo tylko z nim miałam kontakt. Zastanawiałam się jak on mógł mnie ubrudzić, przecież nie widziałam u niego nigdzie krwi. Doszłam do wniosku, że musiała się ona znajdować na jego dłoniach po tym jak pobił Radka i pewnie nieświadomie wytarł się o mnie i dlatego jej nie widziałam na dłoni Marcina. Wzięłam prysznic i nie miałam czystych ciuchów, dlatego okręciłam się ręcznikiem. Wzięłam brudne ciuchy i telefon. Spojrzałam na zegarek i byłam w szoku. Była już 20.35. Byłam z Marcinem aż 5 godzin! Co na to powie mama? Co tam mama. Przecież mnie zrozumie, ale co ja powiem tacie? Postanowiłam się tym nie martwić. Cieszyłam się czasem spędzonym z Marcinem. Kiedy wyszłam z łazienki natknęłam się na mamę. Nie chciałam tego w tej chwili. Na pewno będzie chciała, żebym jej wszystko opowiedziała, ale ja sama jeszcze się nie nacieszyłam, tym co się działo. Ale i tak nie mogłam tego uniknąć.

– Te ciuchy są do prania? Daj je. Teraz akurat szłam zrobić pranie.                                

– Tak, to do prania.                                                                        Nie zastanowiłam się i podałam mamie ciuchy. Po chwili przypomniałam sobie, ze przecież bluzka była w krwi. Przepadło. Modliłam się, aby mama tego nie zauważyła. Wiedziałam, ze zaraz będzie się wypytywała skąd ta krew i co się stało. Nie chciałam jej tego opowiadać.                          Niestety. Zauważyła.                                                                             

– Co to za krew? Czy coś się stało?                                                          Za wszelką cenę chciałam uniknąć tej rozmowy. Niestety bezskutecznie.                            

– Tak, ale to nic takiego.                                                                   

– Chciałabym wiedzieć o co chodzi.                                                              Nie potrafiłam tego ukrywać przed mamą. Ale to naprawdę to nic takiego. Przecież Marcin nie zrobił nic Radkowi. Zasłużył, no to dostał, ale nic mu się przecież nie stało.                                   

– No to usiądźmy bo to długa historia.                                                            Poszłyśmy do salonu. Usiadłyśmy. Ale nagle przypomniało mi się, ze tata miał dzisiaj wolne. Jak on by to usłyszał, to strasznie by się wkurzył.                                                            

– A tata gdzie jest?                                                                           

- Spokojnie, zadzwonili z pracy i musiał pojechać. Wróci dopiero za 3 godziny.                           Ulżyło mi. Wiedziałam, że mogę wszystko na spokojnie opowiedzieć mamie. Mogłam jej zdradzić wszystkie swoje sekrety, a ona nigdy by nie powiedziała tego tacie, czy komukolwiek.                 

– Mów spokojnie.                                                                         Opowiedziałam mamie całą historię od początku do końca. Cieszyłam się, że mam to już za sobą. Będę mogła spokojnie zasnąć.                                                                     

– Ale Radkowi nic się nie stało?                                                              

- Nie. Tylko trochę krwi mu poleciało z nosa. Ale to nic poważnego.                                 Wiedziałam, że uspokoiłam tym mamę.                                                     

– No to powinnaś się cieszyć. – a tym to mnie mama zaskoczyła – No co tak patrzysz?  Powinnaś się cieszyć. Widać, że chłopakowi na Tobie zależy.                                                   Nie miałam pojęcia co mam na to powiedzieć. Mama to zauważyła bo zaczęła się śmiać. Czułam, ze robię się czerwona. Uratował mnie dzwonek telefonu. Spojrzałam na ekran i okazało się, że to Marcin. Przecież pół godziny temu się rozstaliśmy, a on już dzwoni. Nie wiedziałam czy mam odebrać.                

– To Marcin, prawda?                                                                      Przytaknęłam.                                                                         

– No to odbierz. Na co czekasz? Ja już idę. Aha i nie powiem nic tacie, nie martw się.                           Wcale się o to nie martwiłam. Gdybym nie miała pewności czy mama to zatrzyma dla siebie, to nic bym jej nie mówiła.                                                                              Ruszyłam do swojego pokoju. Po drodze odebrałam telefon.                                                  *ROZMOWA*                                                                              

– A ty co? Już się stęskniłeś?                                                              

- Rozgryzłaś mnie.                                                                       Zaśmiałam się po czym zapytałam:                                                              

- No to czemu zawdzięczam ten telefon?                                                  

- Po prostu chciałem usłyszeć twój głos.                                                   

– Taak, na pewno. Nie podlizuj się! – powiedziałam kpiąco                                              

- Ale ja się wcale nie podlizuje! Ja mówię prawdę i tylko prawdę!                                   I tak mu nie wierzyłam. Ale cieszyłam się, że dzwoni. Znaliśmy się krótko, ale mimo wszystko rozmawiałam z nim swobodniej niż z niektórymi osobami, które znam już bardzo długo.                          

– Dobra, dobra. Mów o co Ci naprawdę chodzi.                                                           

– No dobrze już. Chciałem zapytać, czy może jednak znalazłabyś dla mnie jutro troszkę czasu?                                  

- Nie wiem. Mówiłam Ci już, że jutro nie będę mogła. Rodzina przyjeżdża do mnie jutro i nie będę mogła się wyrwać.                                                                                   

– Nawet na godzinkę?                                                                                           

- No niestety. Też bym bardzo chciała się z Tobą spotkać, ale nie mogę. Przepraszam.                                          

– No dobrze. Rozumiem. Nie przepraszaj mnie. To nie twoja wina. Może przeżyję 1 dzień bez Ciebie.                         

– Jakoś wcześniej mnie nie znałeś i udawało Ci się żyć bez spotkania. – zażartowałam                                 

- No tak ale tak jak sama powiedziałaś : wcześniej Ciebie nie znałem.                                              Nie mogłam się powstrzymać i zaczęłam się śmiać.                                                    

– Lubię jak się śmiejesz.                                                                              

– Przestań.                                                                                        Usłyszałam pukanie do drzwi.                                                                          

–Proszę, wejdź.                                                                                     Wiedziałam, że to mama, dlatego bez wahania zaprosiłam ją do pokoju.                                           

– Ja tylko chciałam Ci powiedzieć, że jutro ciocia z wujkiem nie przyjadą, tylko za dwa tygodnie. Coś im wypadło. To tyle, już Ci nie przeszkadzam.                                                        Nie zdążyłam nic powiedzieć, a mama już wyszła, a ze słuchawki usłyszałam:                                      

- Czy ja dobrze usłyszałem? Masz jutro czas, prawda?                                                        Zaśmiałam się. Już nie panowałam nad tym. Marcin cały czas mnie rozśmieszał.                                   

– Dobrze słyszałeś – powiedziałam przez śmiech                                                                    

- No to skoro tak, to bądź jutro gotowa o jedenastej. Przyjdę po Ciebie.                                                Nawet nie zdążyłam nic powiedzieć, a Marcin już się ze mną pożegnał i ostrzegł mnie tylko, że mam być gotowa o 11 bo on nie będzie na mnie czekał, tylko zabierze mnie tak jak będę wyglądała. Nieważne, czy będę w pidżamie, samej bluzce czy bieliźnie. No i oczywiście znowu mnie tym rozśmieszył i rozłączył się. Pooglądałam jeszcze trochę tv i poszłam spać. Po ok godzinie snu obudził mnie sms. Strasznie się wkurzyłam. A kto by się nie wkurzył? Z trudem otworzyłam wiadomość: ‘’ Dobranoc i do jutra ;) P.S. wiem, że już śpisz ;D’’ On naprawdę lubił mnie denerwować. Nic mu na to nie odpisałam. Odłożyłam telefon i znowu położyłam się z nadzieją, ze już mnie nie obudzi.                                                                  



Obudziłam się przed godziną 9. Poszłam do łazienki. Ogarnęłam się, ubrałam moje ulubione dżinsy, które nie sięgały kolan oraz bluzkę z krótkim rękawem w kolorowe paski. Postanowiłam sprawdzić, czy mama już nie śpi. Oczywiście nie spała.                                                            

– Co tak wcześnie wstałaś?                                                                  Tak, dla mnie wstanie w niedzielę przed 9 to bardzo wcześnie. Zawsze budzę się około jedenastej. Ale dzisiaj musiałam wstać wcześniej. Wiedziałam, że Marcin dotrzymałby słowa i zabrałby mnie z domu w takim stanie, w jakim bym się znajdowała w tamtej chwili. Był do tego zdolny, dlatego wolałam wcześniej wstać i się przygotować.                                    

– Mamo, mogę dziś gdzieś wyjść?                                                                

- Marcin, prawda?                                                                         Przytaknęłam. Nie byłam pewna czy tata jeszcze śpi, dlatego zdenerwowało mnie trochę to, że mama wypowiedziała jego imię.                                                                           – Jasne, że możesz. O której?                                                                      

- O 11 ma po mnie przyjść.                                                                             Nie wiedziałam, czy to dobry pomysł, że Marcin po mnie przyjdzie do domu. Tata nie byłby zadowolony, jak by go zobaczył.                                                                            

– To powiem tacie, żeby pomógł mi coś zrobić i o niczym się nie dowie – mrugnęła znacząco.                                        Tak jak obiecała, o 11 poprosiła tatę o pomoc w przygotowywaniu obiadu i powiedziała, że poszłam na zakupy z Karoliną.                                                                                    

Ponieważ wczoraj nie byliśmy na lodach, to Marcin obiecał mi, że mi to wynagrodzi i dzisiaj poszliśmy na te lody. Później trochę pospacerowaliśmy po parku i poszliśmy do kina. Było cudownie. Tak jak wczoraj, odprowadził mnie do domu. Oczywiście nie obyło się bez buziaka. Pożegnaliśmy się i wróciliśmy do swoich domów.







__________________________________________________________________________________


Jest już 6 rozdział ;)) Mam nadzieję, że ponownie zyskam czytelników, pomimo tej przerwy. Postaram się teraz regularnie dodawać kolejne posty. Przepraszałam już was za tą długą przerwę, ale zrobię to ponownie. Przykro mi , że was zawiodłam, ale już to tłumaczyłam. Mam nadzieję, że mnie zrozumiecie i dalej będę miała tych nielicznych czytelników. Życzcie mi nowych, ciekawych pomysłów. 
Pozdrawiam was, dziękuję tym, którzy mnie nie opuścili ;) ;**