poniedziałek, 12 sierpnia 2013

15.

        PROSZĘ PRZECZYTAJ NOTKĘ POD ROZDZIAŁEM TO DLA MNIE 
NAPRAWDĘ WAŻNE! 
DZIĘKUJĘ :)


Opowiedziałam jej wszystko ze szczegółami co działo się kilka minut temu. W tej chwili była jedyną osobą, której mogłam się zwierzyć. Może to brzmi śmiesznie, ale tak właściwie to jak ma brzmieć? Zwierzam się kuzynce której nie widziałam 2 lata. My mieliśmy swoje życie, a Justyna swoje. Mówiąc " MY " mam na myśli mnie, mamę i tatę, wtedy jeszcze kochającą się rodzinkę, a dziś trzy całkiem inne osoby. 
Ale wtedy to nie miało znaczenia. Nie miał znaczenia ten czas, bardzo długi czas. Musiałam się wygadać. 
Cała zapłakana czekałam na reakcję mojej kuzynki. Nie musiałam długo czekać bo zaraz po ostatnich wypowiedzianych przeze mnie słowach usłyszałam cichy, delikatny głos Justyny. Jednak nic nie usłyszałam. 
W tej chwili uświadomiłam sobie, co oznaczała ta cisza. Podniosłam wzrok i odsunęłam się trochę od niej.
- Wiedziałaś, prawda?
- Tak... Wiedziałam
- To dlaczego do mnie nie zadzwoniłaś? Dlaczego mi nie powiedziałaś? Wszyscy wiedzieli, tylko nie ja! Jesteś taka sama jak cała moja rodzina! - krzyknęłam i pobiegłam w stronę centrum miasta. W tle usłyszałam tylko wykrzyczane moje imię przez Justynę. Nie brałam tego pod uwagę, biegłam dalej. Zaufałam jej. Opowiedziałam jej wszystko, a ona tak tego słuchała, po czym oznajmiła że już to wszystko wie. Nienawidziłam w tamtej chwili całej mojej rodziny. Ojca za to, że zdradził nie tylko moją mamę, ale tez i mnie. Do mamy miałam żal o to, że mi nie powiedziała, być może chciała mnie chronić, ale wtedy tak o tym nie myślałam. A Justyna? - sami już wiecie. Zastanawiało mnie tylko to, skąd wiedziała. Czyżby mama do niej dzwoniła i się zwierzała? Nie sądzę. 
Idąc przez miasto rozmyślałam tak o tej całej sytuacji. Nie patrzyłam gdzie idę, błąkałam się po mieście co chwilę wycierając łzy z moich policzków, aż w końcu na kogoś wpadłam.
- Boże, Asiu co ty tu robisz? Co się stało? Płaczesz przeze mnie? - Nie musiałam spoglądać na twarz, wystarczyło, że usłyszałam jego przepiękny głos, głos Marcina, nic nie odpowiedziałam - Przepraszam - zaczęłam jeszcze bardziej płakać, wtuliłam się w niego dalej nic nie mówiąc - co się stało?
Spojrzałam na niego zapłakanymi oczami, ten wytarł opuszkami palców moje policzki mokre od łez. 
- Chodźmy do kawiarni, ciastko i kawa na pewno Ci pomogą. - posłał mi uśmiech i delikatnie pociągnął mnie w kierunku kawiarni. Sama nie wiem, dlaczego mu uległam po tym co działo się u mnie w domu. Nie potrafiłam sprzeciwić sie mu. Chociaż w głębi serca czułam do niego urazę.
Po 15 minutach siedzieliśmy już przy kawie latte i przepysznym ciastku Marcin miał rację - pomogło. Czułam się lepiej. Siedzieliśmy tak milcząc. Aż w końcu Usłyszałam zniewalający głos Marcina. Głos, dzięki któremu nogi miałam jak z waty.
- Powiesz mi co się stało? - Spuściła wzrok na kawę, tak jakby było coś tam niezwykle interesującego. - Jeżeli nie chcesz to nie mów. Nie będę naciskał. Ale Chciałby, abyś mnie teraz wysłuchała. - Podniosłam głowę tak, abym mogła spojrzeć w jego przepiękne błękitne oczy. - Ja... Chciałbym... - Nie potrafił ubrać w słowa tego, co chciał mi przekazać - Po prostu bardzo Cię chcę przeprosić za moje zachowanie, no wiesz... to u Ciebie... - opuścił głowę, a na jego policzki wkradł się bladoróżowy rumieniec... zaraz, zaraz Marcin się zarumienił? - jest mi na prawdę strasznie głupio... po prostu poniosło mnie - przyglądałam mu się, słuchając z zaciekawieniem jego słów, po chwili spojrzał mi głęboko w oczy - Jesteś prześliczna, a ja... ...ja po prostu się w tobie zakochałem i kiedy już było tak pięknie... to oczywiście musiałem to spieprzyć - znowu jego wzrok powędrował  w stronę podłogi - Zawsze muszę wszystko zepsuć... -i nagle wszystkie złe wspomnienia z Marcinem tak nagle uciekły z mojej głowy, liczyła się tylko ta chwila. 
Było mi szkoda Marcina. W tamtej chwili poczułam, że mogę mu zaufać. Postanowiłam, że dam mu jeszcze jedną szansę... Ostatnią szansę. I jestem pewna, ze Marcin ją wykorzysta.
Dotknęłam jego dłoni moją, lekko ją głaszcząc. Marcin zwrócił swój wzrok na moją twarz. Uśmiechnęłam się i po chwili mogłam zobaczyć uśmiech również na twarzy Marcina. 
- Ufam Ci. - szepnęłam z uśmiechem na twarzy
Wstałam i usiadłam na kanapie obok Marcina. Przytuliłam się do niego, a ten zaplótł nasze dłonie. siedzieliśmy tak dłuższą chwilę milcząc, kiedy nagle poczułam wargi Marcina na moim policzku. Czułam że dobrze zrobiłam wybaczając mu ten głupi wybryk. 
- Nawet nie wiesz jak bardzo Cię kocham - usłyszałam szept Marcina - Jesteś najważniejsza - uśmiechnęłam się na te słowa
                                                          
                                              ~~Godzinę później~~

Przy Marcinie zapomniałam o tej całej sytuacji, która miała miejsce już kilka godzin temu. Cały czas mnie rozśmieszał. Szliśmy teraz przez park trzymając się za ręce i co chwilę wymieniając swoje poglądy na różne tematy.Tak szybko ten czas zleciał, że nawet nie wiem, kiedy a zaczęło się zciemniać. 
- Chodźmy już. - powiedziałam - Już późno 
- Jasne, jeżeli sobie tak życzysz - ucałował moja dłoń, po czym spojrzał na mnie z uśmiechem
Po chwili już byłyśmy przed moim domem. Staliśmy jeszcze tak przez chwilę, kiedy Marcin przerwał panującą między nami ciszę.
- Jeszcze raz Cię za to przepraszam. - spuścił wzrok na ziemię, tylko na chwilę, bo po chwili znów patrzył w moje tęczówki - Obiecuję, że to nigdy się nie powtórzy... - nie mogłam już tego słuchać, więc przerwałam mu 
- Już mnie przepraszałeś. Wybaczyłam Ci i naprawdę nie ma sensu do tego wracać. Uwierz mi. Jest okay. - uśmiechnęłam się po czym zrobił to samo Marcin  - a teraz muszę już iść. Dziękuję Ci za miłe zakończenie dnia - pocałowałam go w policzek i chciałam odejść, jednak Marcin mi na to nie pozwolił. Złapał mnie za nadgarstek i spowodował, że stałam do niego przodem. 
- Tak się żegnasz z własnym chłopakiem? Chyba się obrażę - zaśmiałam się, a Marcin złapał mnie w talii i jeszcze bardziej mnie do siebie przysunął, zarzucił moje ręce na swój kark, po czym delikatnie musnął moje usta. Odwzajemniłam pocałunek - no i to mi się podoba - zaśmiałam się - teraz już możesz iść, chociaż będę bardzo za tobą tęsknił - zrobił smutną minę 
- Ja też będę tęsknić pocałowałam go jeszcze raz, po czym wypuściłam go z moich objęć i ruszyłam w stronę domu, po drodze jeszcze się odwróciłam - do zobaczenia kochanie - krzyknęłam 
- Kocham Cię! - usłyszałam za plecami, uśmiechnęłam się do siebie i zbliżyłam się do drzwi wejściowych do mojego domu
Niestety w drzwiach zobaczyłam tatę, który wychodził z walizką. Odwróciłam wzrok, nie chciałam go znać, a co dopiero z nim rozmawiać. 
Ale co ja sobie myślałam? Że spokojnie minę się z nim w drzwiach, nie spoglądając się nawet na siebie na wzajem i raz na zawsze zniknę z jego życia, a on z mojego? Oczywiście nie było mi to dane.
 - Asiu, kochanie,proszę Cię daj mi się wytłumaczyć.  - zaczął swój monolog -Jesteś dla mnie najważniejsza. Nie chcę Cię tracić. Uwierz mi, zrobię wszystko, abyś mi wybaczyła. Powiedz tylko słowo. Ja chcę wszystko odbudować  - słuchałam ojca nie patrząc mu w oczy - Zrozum, jesteście dla mnie wszystkim, ja... zrobię wszystko, przyrzekam, wszystko, żeby was nie stracić..... Asiu... - plątał mu się język - dlaczego milczysz? Proszę Cię powiedz coś...
- Tak bardzo chcesz żebym coś powiedziała, tak? - spojrzałam w jego oczy, widziałam w nich tylko smutek, ale teraz i tak już było na wszystko za późno - No to w takim razie powiem Ci coś, tylko słuchaj uważnie, bo nie będę powtarzała. - Nadal patrzył na mnie - Już dawno nas straciłeś. Zarówno mnie jaki i mamę. I nie opowiadaj mi tutaj bajeczek jak to bardzo nas kochasz, jakoś nie myślałeś o tym 7 miesięcy temu! - wywrzeszczałam - A może to zaczęło się już wcześniej?! - Dalej krzyczałam 
- Kochanie... to.... - Zacinał się, ja już wiedziałam jaka jest odpowiedź, zaśmiałam się kpiąco
- Wiesz co? Jesteś nikim! Nie istniejesz dla mnie! - krzyknęłam ze łzami w oczach, po czym wbiegłam do domu
Udałam się prosto do swojego pokoju nie zważając na mamę i Justynę, które siedziały w salonie. Leżałam na łóżku myśląc o kłótni z moim ojcem. Nie mogłam powstrzymać łez, które powoli spływały mi po policzkach. Już myślałam, że ten dzień może jednak nie zakończy się aż tak źle. Ale oczywiście zakończył się jeszcze gorzej niż mogłabym sobie to wyobrazić. Moja naiwność czasami przekraczała wszelkie granice, tak jak w tym przypadku...
Nawet nie wiem kiedy moje przemyślenia przerwał głęboki sen...


______________________________________________
No to jest już kolejny rozdział. Jeżeli to teraz czytasz, to bardzo Ci za to dziękuję, że posłuchałaś mojej prośby. ;))
A więc.... Pewnie większość się domyśla o co mi może chodzić... I wiem, że was tym zanudzam, ale to dla mnie na prawdę ważne....
A mianowicie chodzi mi o komentarze... Wiem, że już pewnie większość albo może nawet wszyscy Ci, którzy do czytali już wyłączyli mojego bloga, ale mam nadzieję, że jest chociaż kilka osób, które tego nie zrobiły. ( wiem, gadam bez sensu, ale po prostu muszę wyładować z siebie te emocje ;D :) )
Do  rzeczy: 
Chodzi mi o to, że w ankiecie wyszło, że 11 osób to czyta, a komentarzy albo nie ma wcale, albo jest ich baaardzo malutko. Wystarczy mi jedno słowo typu "fajne" albo coś w tym stylu, jeżeli wam się nie podoba, to też piszcie, nie krępujcie się, ja przyjmę wszystko, nawet największą krytykę. To też jest jakiś znak, że pora coś zmienić. ;)
Aha i jeszcze jedno: Jeżeli pojawi się komentarz to nie jest to od osób, które to obserwują. Oczywiście cieszy mnie komentarz od czytelnika niezależnie od tego, czy jest on obserwatorem, czy nie. Chodzi mi o to, żeby obserwatorzy również komentowali, a w szczególności oni. Jest ich bardzo mało, ale nawet taka liczba mnie cieszy.A skoro już są obserwatorami, to znaczy, że to czytają, a skoro to czytają, to niech wyrażą własną opinie na ten temat. I wiem, że teraz pewnie już ta niewielka ilość obserwatorów zmniejszy się do zera, ale musiałam to powiedzieć. Przepraszam.

Jeżeli bywacie tu często, to obserwujcie, proooszę ;))))

Jeżeli wam się podoba, to będzie mi bardzo miło, jeśli będziecie polecać mojego bloga ;)

No i żeby tak to wszystko podsumować to;
Proszę, komentujcie, chcę widzieć ilu was jest, dla kogo piszę, i czy wam się podoba. ;))

P.S. Kolejny rozdział powinien się pojawić do 15 lub 16 sierpnia, ale niczego nie obiecuje. Jedno mogę powiedzieć, na pewno będzie on w tym tygodniu ;))
No to was zanudziłam dzisiaj ;)
Jeżeli przeczytaliście całego posta, od początku, do końca, to wysyłam do was wielkie DZIĘKUJĘ!!! :)

Mam nadzieję, że tym razem poskutkują moje słowa ;)) 
Do zobaczenia ;* 
Kocham was za to, ze jesteście ;* 

3 komentarze:

  1. fajne? to jest anmabdhccjdcdn świetne! Nie wiem czemu masz tak mało czytelników, ale możesz wypromować swojego bloga na innych :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Podobnie jak osoba powyżej zastanawiam się czemu tak mało osób komentuje i w ogóle :P Ale nie przejmuj się, trzeba po prostu promować. Co do opowiadanie, to jest świetne ♥ Czekam na następny :)
    http://life-is-brutal-sweetie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Są potężni i wieczni, i spragnieni smaku krwi.
    Jednak zawsze znajdą sposób, aby Cię uwieść.

    Jack O'Donnel wiódł spokojne życie. Ale wszystko się zmieniło, odkąd pomógł bardzo pięknej i bardzo tajemniczej Jennifer McCalister.

    W miasteczku New Rochelle pojawia się przepiękna wampirzyca, która po 400 latach władzy - chce odpocząć od obowiązków. Jednak nie zdaje sobie sprawy, że gdy spotka na swojej drodze przystojnego Jack'a wszystko się zmieni. Jej wrogowie zaczną atakować i próbować zabić jej najbliższych.
    Potrzebuje czegoś na odprężenie, ale czy seks na pewno jest tym czego chce ?
    Jack O'Donnel i Jennifer McCalister zabiorą Cię do świata codziennej namiętności i pełnego świata mroku...

    Zapraszam na ZAKAZANA MIŁOŚĆ !

    do-not-say-anithing.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń