- No i co z tym rozwodem? – zapytałam po cichu mamę, tak żeby tata nie usłyszał
- Jutro złożę pozew o rozwód. – mama odpowiedziała ze smutkiem w oczach
Wcale się nie dziwiłam, że mama nie skacze z radości z tego powodu. Nie układało im się już, to prawda, ale byli małżeństwem już 18 lat! To nie jest takie łatwe rozstać się z kimś po takim czasie. Mi też nie było przyjemnie z tego powodu, ale skoro się ze sobą męczyli, to ich małżeństwo nie miało sensu.
- A rozmawiałaś o tym z tatą? – szepnęłam, mama tylko mi przytaknęła – I co on na to?
- Nie protestował, jest tego samego zdania. No idź już do szkoły, bo się spóźnisz!
Pożegnałam się z mamą i zaszłam do salonu aby pożegnać się z tatą. Ubrałam buty i wyszłam. Zrobiłam kilka kroków i usłyszałam:
- Cześć smutasie! – Oczywiście był to Marcin
Ostatnio cały czas spędzałam z Marcinem, zawsze proponował, że mnie odprowadzi. Mimo wszystko nie myślała, ze dzisiaj będzie chciał mnie odprowadzić do szkoły. Oczywiście od razu zauważył, że jest coś nie tak. Fajne to było, że tak dobrze mnie znał, że wiedział kiedy mówię szczerze, a kiedy nie, kiedy mam dobry humor, a kiedy zły, kiedy mam ochotę na żarty, a kiedy nie, ale czasem było to niepotrzebne. I teraz był ten moment.
- Cześć – powiedziałam ze spuszczoną głową
- Co się stało? – wiedziałam, że prędzej, czy później zapyta o to.
- Nic się nie stało – próbowałam go oszukać, ale i tak wiedziałam, że nie uda mi się to
- Dlaczego kłamiesz? Przecież wiesz, że znam Cię krótko, ale bardzo dobrze.
- Nie chcę o tym mówić.
- Na pewno? Pamiętaj, że jeśli chcesz pogadać, to ja zawsze Cię wysłucham i pomogę jak tylko będę mógł.
- Wiem o tym, ale jednak nie skorzystam. Przynajmniej na razie.
- Dobrze, jak chcesz. Ale mam nadzieję, że mogę czekać na Ciebie po lekcjach.
Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Obiecałam mamie, że spotkam się z Marcinem, ale w tamtej chwili nie miałam na to ochoty. Nie wiedziałam, czy wypada mi się z nim spotkać w obecnej sytuacji.
- Nie wiem, czy mam na to ochotę.
- Rozumiem, ale mogę wiedzieć o co chodzi?
Milczałam przez dłuższą chwilę. Marcin złapał mnie za rękę, aby mnie zatrzymać. Nie chciałam patrzeć mu w oczy, ale zmusił mnie do tego, po czym powiedział:
- Proszę Cię, powiedz mi co się dzieje. Jeśli wydusisz to z siebie to będzie Ci lżej, a ja może będę mógł Ci pomóc.
Wiedziałam, że w tamtej chwili będę musiała mu wszystko powiedzieć, bo mi nie da spokoju. A może miał rację? Może rzeczywiście będzie mi lepiej? Pomóc to raczej nie może, bo to wszystko nie ode mnie zależy. Zdecydowałam, że opowiem mu całą historię. Miał rację. Od razu lepiej mi się zrobiło, kiedy opowiedziałam to wszystko.
- Wiem, że to nie jest jakiś oryginalny tekst, ale pozostaje mi tylko powiedzieć, że będzie dobrze. – mocno mnie przytulił, bardzo mi to pomogło – Skoro nie są już ze sobą szczęśliwi, to może rozwód pomoże im być szczęśliwszymi. Czasem potrzebne są rozwody, aby ułożyć sobie życie.
- Staram się tak myśleć. Dziękuję Ci za tą rozmowę. Od razu mam lepszy humor.
- A widzisz? Mówiłem Ci, ze tak będzie! To co mogę na Ciebie czekać?
- W sumie to mama powiedziała mi, że mam się z Tobą spotkać, a ja jej to obiecałam, więc chyba nie mam wyjścia – uśmiechnęliśmy się do siebie – ale w sumie to nie mam ochoty iść do szkoły, może spędzimy czas ze sobą trochę wcześniej?
- Bardzo bym chciał, ale musisz iść. Zobacz, już niedługo będziesz miała wakacje! Wytrzymasz te kilka dni.
Nie miałam ochoty iść do szkoły. Dobrze się czułam przy Marcinie. Sprawił, że całkiem inaczej myślałam o rodzinnych problemach, a nawet o nich zapomniałam.
- No dobrze już, pójdę. Ale mam warunek.
- Jeśli myślisz, że Cię puszczę dalej samą to się mylisz. – zaśmiał się
To nieprawdopodobne! Miałam na myśli to, że jeśli mnie odprowadzi, to pójdę do szkoły. On nawet już wie co mam na myśli! Znaliśmy się tylko 3 dni!
- Skąd wiedziałeś, że o tym myślę?
- Nie wiem, telepatia? – i w jednej chwili zaczęliśmy się śmiać
- No to chodźmy.
Po kilku minutach doszliśmy do szkoły. Marcin mocno mnie przytulił i powiedział:
- Tylko nie zamartwiaj się już! Czekam na Ciebie po szkole.
I ponownie mnie przytulił. Nie przeszkadzało mi to. Czułam, że Marcin jest dla mnie kimś więcej niż tylko dobrym znajomym. Karolina musiała zauważyć, że Marcin mnie przytulił, bo zanim Marcin zdążył odejść kilka kroków, wybiegła wkurzona ze szkoły.
- A ty co sobie wyobrażasz? Ty miałaś mi pomóc rozwiązać moje problemy, a nie zadawać się z tym przydupasem!
- O co Ci chodzi? Zastanów się o czym ty w ogóle mówisz! Dzwoniłam, pisałam do Ciebie, żeby znowu pójść do Jolki a ty w ogóle nie reagowałaś, a teraz masz do mnie pretensje? Zastanów się nad sobą!
Byłam strasznie na nią wkurzona! Ja chcę jej pomóc, a ona jeszcze ma do mnie pretensje. Myślałam, ze tam zaraz wybuchnę ze złości.
- Chciałaś znowu pójść do Jolki, żeby się zobaczyć z tym jej bratem, a nie pomóc mi! Do Ciebie pasuje Radek, a nie on. To z Radkiem powinnaś być. Olałaś nawet spotkanie z nim.
- Zastanów się o co ty mnie osądzasz! Chwileczkę, skąd wiedziałaś, że nie spotkałam się z Radkiem? Przecież Ci o tym nie mówiłam!
W tamtej chwili byłam pewna, że to ona powiedziała Radkowi, że jestem z Marcinem, tylko skąd ona to wiedziała?
- O proszę, jakaś ty inteligentna! Dopiero teraz domyśliłaś się, że ja wszystko powiedziałam Radkowi? Gratuluję pomysłowości!
Byłam jeszcze bardziej wściekła. Marcin musiał się przysłuchiwać naszej kłótni. Podszedł do mnie i próbował mnie uspokoić.
- I proszę państwa, do akcji wkracza chłoptaś od uspokajania! – zaczęła się śmiać
Miałam ochotę jej tak zdrowo wpierdolić. Mnie może sobie obrażać, ale nie będzie bluzgała na Marcina! Już zrobiłam kilka kroków w stronę Karoliny, ale zatrzymał mnie Marcin.
- Uspokój się. – w pierwszej chwili nie reagowałam
- Uspokój się do cholery! – krzyknął, dopiero wtedy starałam się opanować
- Nie przejmuj się tym, jasne? Niech sobie gada co chce.
Jak mam się nie przejmować? Dziwiłam się, jak on może zachować taki spokój? I pomyśleć, że to wszystko mówiła moja przyjaciółka! Gdyby ktoś powiedział mi kilka tygodni temu, że ona się tak zachowa, to na miejscu bym go wyśmiała. Z trudem uspokoiłam się.
- A skąd ty wiedziałaś, że jestem z Marcinem w parku? – Starałam się zachować spokój, było to bardzo trudne, Karolina zaczęła się śmiać
- Pani detektyw! – zakpiła ze mnie
- Słuchaj, możesz odpowiedzieć jak Cię ładnie proszą? A może to za trudne? W sumie dla kogoś takiego jak ty, to może być zbyt skomplikowane – Marcin się udzielił
Marcin starał się nie okazywać zdenerwowania, ale po jakimś czasie ja już zauważyłam, że się w nim gotuje. Po jego słowach Karolina nagle zamilkła. Przez chwilę nie wiedziała co ma powiedzieć. W końcu wydusiła z siebie poważnym głosem:
- Wyszłam do parku z Adasiem na spacer i zobaczyłam was. Tak się dobrze bawiliście, że nawet mnie nie zauważyłaś. Wróciłam się do domu i szybko zadzwoniłam do Radka. Powiedziałam mu, że jesteście w parku i że masz zamiar go wystawić do wiatru.
Dzisiaj wpadłam na twojego bloga i strasznie spodobało mi się twoje opowiadanie *.* Czekam na kolejny rozdział .
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie dopiero zaczynam :)
http://kellydoson.blogspot.com/