piątek, 19 kwietnia 2013

5.


…i już miał mnie pocałować, ale odwróciłam się, nie byłam jeszcze na to gotowa. Przecież znałam go dopiero niecałe 2 dni. Owszem bardzo go lubiłam, ale jeszcze nie kochałam. Nie potrafiłabym być z kimś, kogo nie kocham. Był przystojny, nawet bardzo przystojny ale to nie wystarczy, żeby z kimś być. Byłam pewna, że jeśli go lepiej poznam, a on dalej będzie tego chciał, to będziemy razem.                 

– Przepraszam, nie mogłem się powstrzymać.                                                

– Nic się nie stało, ja po prostu nie jestem jeszcze gotowa na związek.                             

– Nie tłumacz się, to moja wina. A widzisz? Nie tylko ty potrafisz zrobić z siebie idiotkę. -                Wiedziałam, że powiedział to aby rozluźnić atmosferę. Robił to z wielkim wyczuciem.                    Nigdy nie pomyślałabym, że ktoś taki będzie chciał mnie pocałować i jeszcze mnie za to przeprasza! Czułam się jak w niebie, kiedy nagle przerwał nam Radek:                                       

- O proszę, jaka zakochana para!                                                          Natychmiast odsunęliśmy się od siebie.                                                          

- Co ty tu robisz?                                                                            Byłam bardzo zdziwiona, czego on ode mnie chciał? Przecież niczego mu nie obiecywałam, powiedziałam tylko, ze się z nim spotkam dla świętego spokoju. A kiedy bym już się z nim spotkała to bym mu wyjaśniła, że nigdy nie będziemy razem.                                                                  

– To chyba ja powinienem się zapytać co ty tu robisz z nim – pokazał palcem na Marcina                                    

- Z niczego nie będę Ci się tłumaczyła, zgodziłam się z tobą spotkać tylko dlatego, żeby Ci wyjaśnić , że mnie nie interesujesz i żebyś dał mi wreszcie spokój.                                                    

– Teraz tak mówisz bo ten kochaś tu jest. Mówię Ci stary nie wierz jej, ona zaraz Cię zdradzi, to zwykła dziwka, gdzie się nie obrócisz to ona ma jakiegoś naiwniaka!                                                Jeszcze nie zdążyłam nic powiedzieć, a Marcin odwrócił się i szedł w stronę wyjścia z parku.                         

– Marcin… – krzyknęłam, tylko na tyle było mnie stać                                                                     Ale za chwilę ponownie się odwrócił. Był bardzo wkurzony. Kiedy Radek zobaczył, że Marcin idzie w jego stronę, od razu zniknął mu głupi uśmieszek z twarzy. Patrzyłam na to wszystko z przerażeniem. Nie miałam pojęcia co Marcin chce zrobić. Ale to co zrobił, przeszło moje wszystkie wyobrażenia.           

– Marcin! Zostaw go, to nie ma sensu!                                                                      Byłam przerażona! Marcin podszedł do Radka i z całej siły wymierzył mu cios prosto w twarz. Następnie podszedł do mnie i powiedział:                                                                    - To co on powiedział to kłamstwo, prawda?                                                          

- Oczywiście, że tak, przecież wiesz, że ja taka nie jestem!                                                             

- Wiem, i sam nie wiem dlaczego w pierwszej chwili mu uwierzyłem.                                           Jejku, nigdy bym nie uwierzyła, że kiedykolwiek, ktokolwiek pobije kogoś w mojej obronie! Ja nawet o tym nie marzyłam! Byłam tym zaszczycona, ale jednocześnie przerażona. Chyba Marcin to zauważył bo natychmiast mnie przytulił. Czułam się wspaniale w jego objęciach.                                                            

– Nic Ci nie jest? – zapytałam, ponieważ widziałam, ze Radek próbował się bronić                                                

- Nic, po za tym że mnie trochę pięści bolą. – spojrzał na swoją silną, zaciśniętą dłoń z grymasem na twarzy.                                                                        Zaśmialiśmy się, jednak Radek, kiedy się otrząsnął, znowu nam przerwał:                                                                                  

- Pieprzony kochaś                                                                                                

- Jeszcze tu jesteś? Spieprzaj stąd! – Marcin naprawdę się wkurzył                                                                        

- Uspokój się już.                                                                                       Błagałam Marcina, żeby dał mu już spokój, ale zbytnio to nie zadziałało bo chyba chciał mu jeszcze raz przyłożyć, kiedy Radek śmiał nam się prosto w twarz. Na szczęście zatrzymałam go. Wreszcie pojechał do domu. Ale skąd on wiedział, że ja tu będę z Marcinem? Nie dawało mi to spokoju. Moje przemyślenia przerwał głos Marcina:                                                                          

- No to idziemy na te lody, czy już nie masz ochoty? – uśmiechnął się znacząco                                       

- Po tym, co się tutaj stało, chyba straciłam ochotę. Odprowadzisz mnie do domu? Trochę źle się czuję. – odpowiedziałam                                                                      Miałam nadzieję, że mnie zrozumie i że nie będzie miał mi tego za złe.                                          

– Rozumiem. No to chodźmy. Przynajmniej teraz będę wiedział gdzie mieszkasz.                                     

– Tak i będziesz mógł mnie zabrać na randkę jak prawdziwy facet. – zaśmialiśmy się i ruszyliśmy w stronę mojego domu.                                                                       Szliśmy spacerkiem, więc trochę nam zajęło zanim dotarliśmy na miejsce. Kiedy byliśmy przed domem zatrzymaliśmy się na chwilę i Marcin zapytał:                                                 - A może jutro masz czas?                                                                   

- Przepraszam, ale jutro niestety nie mogę.                                                                  

– Ok, nie ma sprawy ale mam nadzieję, że to nie przez tą dzisiejszą akcję?                               O czym on w ogóle mówi? Przecież to ja powinnam go przeprosić za Radka i podziękować, że mnie przed nim obronił.                                                                          

– Za co ty mnie przepraszasz? To on ma niewyparzony język i dobrze, że za to oberwał. A tak w ogóle to powinnam Ci za to podziękować.                                                           

– Proszę Cię, jeśli myślisz, że będę stał i patrzył jak ktoś Cię obraża to jesteś w błędzie!                   Byłam pewna, że mogę mu zaufać. Wiedziałam, że Marcin nigdy mnie nie skrzywdzi.                        Nie wiedziałam co mam odpowiedzieć, więc tylko sztucznie się uśmiechnęłam. Marcin to wyczuł. To niewiarygodne! Znał mnie tylko 2 dni i już wiedział kiedy mówię szczerze czy uśmiecham się tak jak w tym przypadku, czy jest to nieszczere.                                                          Objął moją twarz. Obawiałam się, że znowu usiłuje mnie pocałować, a ja znowu mu na to nie pozwolę i wyjdę na staroświecką. Na szczęście zrobił to dlatego, że chciał abym go wysłuchała. Krótko się znaliśmy ale tak jak on rozumiał mnie, tak ja rozumiałam Marcina.                                        

– Pamiętaj, jesteś dla mnie bardzo ważna.                                                    

– Ale… - próbowałam mu przerwać, jednak nie pozwolił na to                                       

- Tak, wiem ze znamy się niecałe 2 dni, ale ty naprawdę jesteś dla mnie ważna. Nigdy nie pozwolę Cię skrzywdzić. Chcę żebyś to wiedziała. I pamiętaj, miałaś pozbyć się kompleksów.                         Po tym oboje zaczęliśmy się śmiać.                                                        

– Muszę już iść, ale pamiętaj o tym co Ci powiedziałem. Obiecujesz?                                 Przez chwilę milczałam. Zrobił przedziwną minę. Wybuchnęłam śmiechem, nie mogłam się opanować. Spojrzał na mnie pytająco po czym zapytał:                                                

- No i co znowu zrobiłem? Aż taki zabawny jestem? – Puścił gwałtownie moją twarz udając oburzenie                 

- No już nie gniewaj się już. Proooszę!                                                      Stał do mnie tyłem, dlatego złapałam go za ramię i próbowałam go odwrócić. Niestety bezskutecznie. Jednak kątem oka zauważyłam, że z trudem powstrzymuje się od śmiechu.                         – No przecież widzę, że się śmiejesz!                                                       Po tych słowach postanowił się do mnie odwrócić i ponownie zapytał:                             

- No to obiecujesz?                                                                             Próbowałam uniknąć odpowiedzi na to pytanie. Naprawdę nie jest łatwo pozbyć się kompleksów od tak.

– Słucham? Odpowiedz mi bo znowu się obrażę, tylko teraz tak naprawdę. – powiedział z uśmiechem  

- No dobrze obiecuję Ci, ale się nie obrażaj – odpowiedziałam uśmiechem                          

- Zastanowię się – wystawił język                                                          

- Hej no obiecałeś mi! – oburzyłam się                                                     

- No to może jeszcze dasz mi buziaka i będzie ok. – Nie powstrzymałam się, choć bardzo chciałam i zaczęłam się śmiać                                                                       Wahałam się. Dać mu tego buziaka czy nie? No w końcu buziak w policzek to nic złego. To będzie koleżeński buziak.                                                                      

– Widzę, że bardzo lubisz się śmiać.                                                        

– Chcesz tego buziaka czy nie?                                                                 

- No pewnie, że chcę. Ale ja wcale nie mówię, że to źle! W końcu śmiech to zdrowie.                                   Uśmiechnął się prowokująco i nadstawił policzek, wskazując go palcem. Przysunęłam się do niego i musnęłam ustami jego policzek.                                                            

– Pasuje?                                                                              

- Tak. Teraz mogę spokojnie iść do domu. – wystawił język                                          Przewróciłam oczami, odwróciłam się i otworzyłam furtkę, która prowadziła do mojego ogrodu. Marcin stał jeszcze chwilę, kiedy zniknęłam już z jego oczu, ruszył w stronę swojego domu.     


___  ___  ___  ___  ___  ___  ___  ___  ___  ___  ___  ___  ___  ___  ___  ___  ___

Z góry przepraszam za format, że niektóre zdania powinny być od początku linijki ale nie są. Mam problemy z internetem więc jeśli mam internet to staram się jak najszybciej coś dodać stąd takie błędy. Mam nadzieję, że jest warto i że ktoś to czyta. ;) Na razie mam pomysły więc jeśli chcecie to czytać, to będę pisała. Może jest warto? Sama nie wiem. 

7 komentarzy:

  1. Cudowny rozdział:)
    Uwielbiam twoje opowiadanie:*

    OdpowiedzUsuń
  2. Zostałaś nominowana do Liebster Award.
    Zapraszam do mnie po szczegóły:)
    http://amyandtheboys69.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Na moim blogu pojawił się kolejny rozdział. Zapraszam serdecznie do czytania i komentowania.
    http://amyandtheboys69.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapraszam do siebie. Pojawił się tam kolejny rozdział. :D
    http://amyandtheboys69.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapraszam na kolejny rozdział:D
    Komentarze mile widziane.
    http://amyandtheboys69.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Pojawił się kolejny rozdział na moim blogu:)
    Zapraszam serdecznie:D
    http://amyandtheboys69.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapraszam na kolejny rozdział:)
    http://amyandtheboys69.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń