…i już miał mnie
pocałować, ale odwróciłam się, nie byłam jeszcze na to gotowa. Przecież znałam
go dopiero niecałe 2 dni. Owszem bardzo go lubiłam, ale jeszcze nie kochałam.
Nie potrafiłabym być z kimś, kogo nie kocham. Był przystojny, nawet bardzo
przystojny ale to nie wystarczy, żeby z kimś być. Byłam pewna, że jeśli go
lepiej poznam, a on dalej będzie tego chciał, to będziemy razem.
– Przepraszam, nie
mogłem się powstrzymać.
– Nic się nie
stało, ja po prostu nie jestem jeszcze gotowa na związek.
– Nie tłumacz się,
to moja wina. A widzisz? Nie tylko ty potrafisz zrobić z siebie idiotkę. - Wiedziałam, że powiedział to
aby rozluźnić atmosferę. Robił to z wielkim wyczuciem. Nigdy nie pomyślałabym, że
ktoś taki będzie chciał mnie pocałować i jeszcze mnie za to przeprasza! Czułam
się jak w niebie, kiedy nagle przerwał nam Radek:
- O proszę, jaka
zakochana para!
Natychmiast odsunęliśmy się od siebie.
- Co ty tu
robisz?
Byłam bardzo zdziwiona, czego on ode mnie chciał? Przecież niczego mu
nie obiecywałam, powiedziałam tylko, ze się z nim spotkam dla świętego spokoju.
A kiedy bym już się z nim spotkała to bym mu wyjaśniła, że nigdy nie będziemy
razem.
– To chyba ja
powinienem się zapytać co ty tu robisz z nim – pokazał palcem na Marcina
- Z niczego nie
będę Ci się tłumaczyła, zgodziłam się z tobą spotkać tylko dlatego, żeby Ci
wyjaśnić , że mnie nie interesujesz i żebyś dał mi wreszcie spokój.
– Teraz tak mówisz
bo ten kochaś tu jest. Mówię Ci stary nie wierz jej, ona zaraz Cię zdradzi, to
zwykła dziwka, gdzie się nie obrócisz to ona ma jakiegoś naiwniaka!
Jeszcze nie zdążyłam nic powiedzieć, a Marcin odwrócił się i szedł w
stronę wyjścia z parku.
– Marcin… –
krzyknęłam, tylko na tyle było mnie stać
Ale za chwilę ponownie się odwrócił. Był bardzo wkurzony. Kiedy Radek
zobaczył, że Marcin idzie w jego stronę, od razu zniknął mu głupi uśmieszek z
twarzy. Patrzyłam na to wszystko z przerażeniem. Nie miałam pojęcia co Marcin
chce zrobić. Ale to co zrobił, przeszło moje wszystkie wyobrażenia.
– Marcin! Zostaw
go, to nie ma sensu! Byłam
przerażona! Marcin podszedł do Radka i z całej siły wymierzył mu cios prosto w
twarz. Następnie podszedł do mnie i powiedział:
- To co on powiedział to
kłamstwo, prawda?
- Oczywiście, że
tak, przecież wiesz, że ja taka nie jestem!
- Wiem, i sam nie
wiem dlaczego w pierwszej chwili mu uwierzyłem.
Jejku, nigdy bym nie uwierzyła, że kiedykolwiek, ktokolwiek pobije kogoś
w mojej obronie! Ja nawet o tym nie marzyłam! Byłam tym zaszczycona, ale
jednocześnie przerażona. Chyba Marcin to zauważył bo natychmiast mnie
przytulił. Czułam się wspaniale w jego objęciach.
– Nic Ci nie jest?
– zapytałam, ponieważ widziałam, ze Radek próbował się bronić
- Nic, po za tym że
mnie trochę pięści bolą. – spojrzał na swoją silną, zaciśniętą dłoń z grymasem
na twarzy. Zaśmialiśmy
się, jednak Radek, kiedy się otrząsnął, znowu nam przerwał:
- Pieprzony
kochaś
- Jeszcze tu
jesteś? Spieprzaj stąd! – Marcin naprawdę się wkurzył
- Uspokój się
już.
Błagałam Marcina, żeby dał mu już spokój, ale zbytnio to nie zadziałało
bo chyba chciał mu jeszcze raz przyłożyć, kiedy Radek śmiał nam się prosto w
twarz. Na szczęście zatrzymałam go. Wreszcie pojechał do domu. Ale skąd on
wiedział, że ja tu będę z Marcinem? Nie dawało mi to spokoju. Moje przemyślenia
przerwał głos Marcina:
- No to idziemy na
te lody, czy już nie masz ochoty? – uśmiechnął się znacząco
- Po tym, co się
tutaj stało, chyba straciłam ochotę. Odprowadzisz mnie do domu? Trochę źle się
czuję. – odpowiedziałam
Miałam nadzieję, że mnie zrozumie i że nie będzie miał mi tego za
złe.
– Rozumiem. No to
chodźmy. Przynajmniej teraz będę wiedział gdzie mieszkasz.
– Tak i będziesz
mógł mnie zabrać na randkę jak prawdziwy facet. – zaśmialiśmy się i ruszyliśmy
w stronę mojego domu. Szliśmy
spacerkiem, więc trochę nam zajęło zanim dotarliśmy na miejsce. Kiedy byliśmy
przed domem zatrzymaliśmy się na chwilę i Marcin zapytał: - A może jutro masz
czas?
- Przepraszam, ale
jutro niestety nie mogę.
– Ok, nie ma sprawy
ale mam nadzieję, że to nie przez tą dzisiejszą akcję? O czym on w
ogóle mówi? Przecież to ja powinnam go przeprosić za Radka i podziękować, że
mnie przed nim obronił.
– Za co ty mnie
przepraszasz? To on ma niewyparzony język i dobrze, że za to oberwał. A tak w
ogóle to powinnam Ci za to podziękować.
– Proszę Cię, jeśli
myślisz, że będę stał i patrzył jak ktoś Cię obraża to jesteś w błędzie! Byłam pewna, że mogę mu
zaufać. Wiedziałam, że Marcin nigdy mnie nie skrzywdzi. Nie wiedziałam co mam
odpowiedzieć, więc tylko sztucznie się uśmiechnęłam. Marcin to wyczuł. To
niewiarygodne! Znał mnie tylko 2 dni i już wiedział kiedy mówię szczerze czy
uśmiecham się tak jak w tym przypadku, czy jest to nieszczere.
Objął moją twarz. Obawiałam się, że znowu usiłuje mnie pocałować, a ja
znowu mu na to nie pozwolę i wyjdę na staroświecką. Na szczęście zrobił to
dlatego, że chciał abym go wysłuchała. Krótko się znaliśmy ale tak jak on
rozumiał mnie, tak ja rozumiałam Marcina.
– Pamiętaj, jesteś
dla mnie bardzo ważna.
– Ale… - próbowałam
mu przerwać, jednak nie pozwolił na to
- Tak, wiem ze
znamy się niecałe 2 dni, ale ty naprawdę jesteś dla mnie ważna. Nigdy nie
pozwolę Cię skrzywdzić. Chcę żebyś to wiedziała. I pamiętaj, miałaś pozbyć się
kompleksów. Po
tym oboje zaczęliśmy się śmiać.
– Muszę już iść,
ale pamiętaj o tym co Ci powiedziałem. Obiecujesz? Przez chwilę
milczałam. Zrobił przedziwną minę. Wybuchnęłam śmiechem, nie mogłam się
opanować. Spojrzał na mnie pytająco po czym zapytał:
- No i co znowu
zrobiłem? Aż taki zabawny jestem? – Puścił gwałtownie moją twarz udając
oburzenie
- No już nie
gniewaj się już. Proooszę!
Stał do mnie tyłem, dlatego złapałam go za ramię i próbowałam go
odwrócić. Niestety bezskutecznie. Jednak kątem oka zauważyłam, że z trudem
powstrzymuje się od śmiechu. – No przecież widzę,
że się śmiejesz!
Po tych słowach postanowił się do mnie odwrócić i ponownie zapytał:
- No to
obiecujesz?
Próbowałam uniknąć odpowiedzi na to pytanie. Naprawdę nie jest łatwo
pozbyć się kompleksów od tak.
– Słucham?
Odpowiedz mi bo znowu się obrażę, tylko teraz tak naprawdę. – powiedział z
uśmiechem
- No dobrze
obiecuję Ci, ale się nie obrażaj – odpowiedziałam uśmiechem
- Zastanowię się –
wystawił język
- Hej no obiecałeś
mi! – oburzyłam się
- No to może
jeszcze dasz mi buziaka i będzie ok. – Nie powstrzymałam się, choć bardzo
chciałam i zaczęłam się śmiać Wahałam
się. Dać mu tego buziaka czy nie? No w końcu buziak w policzek to nic złego. To
będzie koleżeński buziak.
– Widzę, że bardzo
lubisz się śmiać.
– Chcesz tego
buziaka czy nie?
- No pewnie, że
chcę. Ale ja wcale nie mówię, że to źle! W końcu śmiech to zdrowie. Uśmiechnął się
prowokująco i nadstawił policzek, wskazując go palcem. Przysunęłam się do niego
i musnęłam ustami jego policzek.
– Pasuje?
- Tak. Teraz mogę
spokojnie iść do domu. – wystawił język
Przewróciłam oczami, odwróciłam się i otworzyłam furtkę, która
prowadziła do mojego ogrodu. Marcin stał jeszcze chwilę, kiedy zniknęłam już z
jego oczu, ruszył w stronę swojego domu.
___ ___ ___ ___ ___ ___ ___ ___ ___ ___ ___ ___ ___ ___ ___ ___ ___
Z góry przepraszam za format, że niektóre zdania powinny być od początku linijki ale nie są. Mam problemy z internetem więc jeśli mam internet to staram się jak najszybciej coś dodać stąd takie błędy. Mam nadzieję, że jest warto i że ktoś to czyta. ;) Na razie mam pomysły więc jeśli chcecie to czytać, to będę pisała. Może jest warto? Sama nie wiem.